Transkrypcja wywiadu
Michał Kanarkiewicz (MK) [00:01:49.16]
Cześć, Michał Kanarkiewicz z tej strony. Zapraszam na ostatni odcinek pierwszego sezonu podcastu Strategiczny Ruch. Jak co tydzień spotykamy się z prezesami, prezeskami oraz wybitnymi ekspertami, aby porozmawiać o strategiach. Dziś moim i Waszym gościem jest Michał Sadowski – założyciel Brand24. Cześć, Sadek.
Michał Sadowski (MS) [00:02:09.24]
Siemanko. Witam. Bardzo dziękuję za zaproszenie.
MK [00:02:12.19]
Cieszę się, że jesteś z nami.
[00:02:32.21]
Jak ja się przygotowywałem do tej rozmowy, to to, co bardzo mnie zaciekawiło w Twoim życiorysie, to jest…
MS [00:02:38.11]
Ja to wszystko mogę wyjaśnić. Potrzebowałem kasy, to nic nie znaczy. Oni mi mówili, że dowody już zniknęły. A Ty do nich dotarłeś?
MK [00:02:45.07]
Słuchaj, chodziło o Pizza Hut.
MS [00:02:47.08]
Aha, OK. To tam nie było przypału.
MK [00:02:48.02]
Zaczynałeś swoją karierę zawodową, to był 2001 rok? Dobrze mówię?
MS [00:02:52.08]
2001 rok to był czas, kiedy byłem na studiach i co roku na 3 miesiące jeździłem, 3–4 miesiące, jeździłem do Anglii. Najpierw na zmywak, potem jakby robić pizzę w pizzerii.
MK [00:03:06.04]
No dobra, a powiedz, czego się przez ten czas nauczyłeś? W sensie, no bo później o tym oczywiście porozmawiamy – o całym biznesie, Brand24, o tym wszystkim, co było po drodze. Ale zastanawiam się… Czego Ty się nauczyłeś przez ten czas, pracując właśnie w Pizza Hut?
MS [00:03:21.22]
Na pewno nauczyłem się kilku takich rzeczy menadżerskich, które dzisiaj mi się bardzo dobrze sprawdzają. Przede wszystkim taką rzeczą, którą często wskazuje jako źródło tej wiedzy z Pizza Hut, to aby menadżer był; aby lider był w okopach, aby lider był… jest taka często popularna grafika: lider vs szef. Lider, który tam pierwszy ciągnie najmocniej, mówi „Naprzód” czy „Za mną”. A szef no to mówi „Naprzód”, stoi z tyłu i go ciągną. Więc to mi na zawsze zostało gdzieś tam w głowie. I pamiętam w Pizza Hut był taki motyw, że co miesiąc menadżer musiał zrobić jedną zmianę jako kucharz, jedną zmianę jako kelner – po to, żeby być blisko tego, jak wygląda praca w okopach. To mi się bardzo, bardzo spodobało i do dziś to bardzo stosujemy. Staramy się dzisiaj w biznesie być bardzo mocno w okopach, niezależnie od tego, od wielkości firmy. Też nie jesteśmy jakąś dużą firmą, mamy nieco ponad 100 osób. Ale nadal staramy się robić takie nisko; kontrybuować w niskopoziomowych rzeczach. Więc to była jedna rzecz.
[00:04:28.19]
A druga to mi trochę podpowiedziała, że trawa wygląda bardziej zielono zawsze u kogoś. I kiedy w ostatnim roku, kiedy pracowaliśmy w Pizza Hut, no to mieliśmy już swój pierwszy biznes wtedy – Patrz.pl, czyli taki polski YouTube wtedy. Bo wiele lat temu jeszcze powstały przed YouTube’em w Polsce. No i ten biznes bardzo szybko urósł. Bardzo szybko zainteresowały się nim sieci reklamowe i zaczął generować jakieś sensowne przychody. No ale to był czas, w którym prawa autorskie były bardzo mocno nieunormowane. W Polsce dużo się o tym mówiło i nietrudno było sobie wyobrazić, że i YouTube, i my, i wszyscy inni za chwilę zostaną wyniesieni na taczkach. Więc postanowiliśmy to sprzedać.
[00:05:14.09]
I pamiętam, że rozmowy z kilkoma podmiotami, bardzo takimi propodmiotami – typu Interia, typu naprawdę duże spółki giełdowe – dogadywaliśmy, kiedy ja byłem w pracy w Pizza Hut. I pamiętam, że zawsze jak ktoś z tych graczy dzwonił do mnie albo ja dzwoniłem do nich, no to biegłem szybko do palarni, gdzie zapach był nie najpiękniejszy, bo ja nie palę, ale przynajmniej była tam w miarę cisza i można było chwilę porozmawiać o potencjalnym dealu. No i jak sobie dzisiaj, z dzisiejszej perspektywy, o tym myślę, to to mi trochę pokazało, że ta cała branża, która mi się wydawała taka turbosprofesjonalizowana, jakby… Wszyscy, kiedy słyszeli, że ja jestem w Oxfordzie, to od razu zakładali, że jestem tam w celach naukowych, że jestem na uniwersytecie i zawsze: „No, no, no, panie Michale, gratulacje. No pięknie, pięknie, tutaj Polska się rozwija”. Więc ja ich nie wyprowadzałem z tego błędu oczywiście i to fajnie wyglądało.
[00:06:21.24]
Pamiętam nawet jak na jedno spotkanie podjechałem do Londynu, bo jedna z tych osób powiedziała: „A to fajnie się składa, ja jestem niedaleko Oxfordu, spotkajmy się w Londynie może”. No to ja założyłem moje spodnie dzwony, dosłownie, marynarkę po tacie, jakby wyglądałem przekomicznie. Pojechałem na to spotkanie, musiałem wyglądać trochę jak kosmita. No ale to mi też powiedziało, że no nie zawsze to wszystko musi wyglądać. Że kulisy pokazują, że to nie jest aż tak sprofesjonalizowane i że nie powinienem chyba może trochę mieć kompleksów jakichś wielkich w tym, żeby próbować coś zbudować.
MK [00:07:03.19]
A powiedz w ogóle, jak Ty się znalazłeś w UK? Bo to, że byłeś w UK, Oxford brzmi poważnie i że korzystałeś z dobrego wizerunku uczelni, to już wiemy. To super. Dobry lifehack. A jak Ty tam się w ogóle znalazłeś?
MS [00:07:18.01]
Moja siostra cioteczna Agata mieszkała tam, bo ona faktycznie studiowała na Oxfordzie. Jakby też pracowała w Pizza Hut, ale no tutaj szacun dla niej, bo ona faktycznie ukończyła ten uniwerek. Więc ona, tam mieszkając od kilku lat, jakby wkręciła mnie do pierwszej pracy. I tak zacząłem tam przyjeżdżać rok do roku i to jej zawdzięczam te wyjazdy. Tak że tak… Przez rodzinkę się tam wkręciłem.
MK [00:07:49.17]
Wspomniałeś o Patrz.pl i to jest kolejny temat na mojej agendzie na dzisiaj, bo wspomniałeś, że to jeszcze było w trakcie pracy w Pizza Hut.
MS [00:07:58.12]
Tak jest.
MK [00:07:58.21]
I ten start-up – bo tak to należy nazwać – się rozwijał bardzo szybko. Z tego, co wiem, to był 2004 rok, kiedy go założyliście, w 2005 czy 2006 sprzedaż.
MS [00:08:08.02]
Tak.
MK [00:08:08.14]
I z tego, co moje informacje mówią, to było 2 miliony złotych ze sprzedaży.
MS [00:08:12.22]
Tak.
MK [00:08:13.03]
Jak to się stało, że tak szybko to MVP wyewoluowało do momentu sprzedaży za 2 miliony złotych? I no właśnie, jak do tego w ogóle doszło? Odpowiedź brzmi „nie wiem”?
MS [00:08:25.01]
Myśmy sami zadawali sobie podobne pytanie, jak to się działo, bo nie mogliśmy w to za bardzo uwierzyć. Jakby wiem, że dzisiaj to jest gdzieś tam zrozumiałe, nawet z dzisiejszej perspektywy, to ta kasa się wydaje bardzo mała w porównaniu z jakimiś waluacjami spółek dzisiaj. Natomiast na tamte czasy dla trójki studentów, bo założyłem to z Piotrkiem i z Karolem. To był zresztą pomysł Piotrka Wierzejewskiego – Patrz.pl.
[00:08:50.14]
Pamiętam, że przygotowując się do jednego z kolokwiów, odpaliłem sobie nagranie na poczcie głosowej, gdzie gdzieś o piątej nad ranem Piotrek w niekoniecznie idealnym stanie świadomości i spożycia środków odurzających nagrał mi się z wizją usługi, która umożliwiałaby podawanie plików. Na początku to był pomysł na to, żeby można było się dzielić plikami.
MK [00:09:23.10]
Jak WeTransfer, coś w ten deseń?
MS [00:09:24.03]
Trochę jak WeTransfer, tak. Jakby to była pierwsza wersja tego produktu. To znaczy, myśmy wtedy wymieniali się jakimiś rozwiązaniami z laborek, ćwiczeń i tak dalej. Wszystko się robiło przez załączniki. Jesteś młodym człowiekiem, więc możesz tego nie pamiętać, ale kiedyś nie było takich… Nie linkowało się do internetu, tylko jak chciało się komuś wysłać zabawną rzecz, to się dodawało jako załącznik w postaci PowerPointa albo PDF-a do maila.
MK [00:09:52.17]
Nie no, wciąż się wysyła. Ja czasami wysyłam PDF-y, zdarza się. Więc oczywiście czuję się młodo, natomiast pamiętam i wciąż wysyłam czasami załączniki.
MS [00:10:02.03]
To tylko się cieszyć. To nie jest mój diss. W każdym razie to była pierwsza; pierwszy odruch; to był pierwszy oryginalny pomysł Piotrka, żeby stworzyć platformę, gdzie można byłoby sobie; my byśmy te pliki hostowali, ludzie by mogli się nimi wymieniać, mogliby sobie po prostu przesyłać różne jakieś rozwiązania, jakieś pliki, jakieś śmieszne filmiki, cokolwiek tak naprawdę. No i odpaliliśmy coś takiego. W trzy miesiące po starcie było milion osób korzystających z tego – bez marketingu. To się po prostu rozeszło viralowo, ludzie wrzucali sobie… Jakby naszym wyróżnikiem było to, że do każdego pliku tworzyliśmy prostą subdomenę, więc można było sobie bardzo łatwo stworzyć adres, na przykład: RozwiazaniaZLaboratorium.patrz.pl. Albo: PanLeszekZnanyMyśliwy.patrz.pl. To był taki prosty adres, który przy okazji opisywał, co pod tym adresem znajdziesz.
MK [00:10:58.18]
Trochę taka domena, tak?
MS [00:11:00.08]
Taka subdomena. I to był nasz duży wyróżnik w porównaniu z YouTube’em, który do dziś na przykład ma te adresy, które nic nie mówią. W zasadzie po tym hashowym kodzie, który jest dołączany do, żeby rozpoznać konkretny filmik. Więc to był nasz wyróżnik i to był jakby genialny pomysł, który napędził viralowość tego produktu. To znaczy ludzie sobie wrzucali to masowo w statusy Gadu-Gadu, i to się po prostu rozleciało po internecie. No jakby wystarczyło znaleźć pierwsze 20–30 osób gdzieś na naszych studiach, którzy zaczęli dzielić się tymi materiałami i to już jakby dalej po prostu poszedł viral. Oni zaczęli to rozsyłać kolejnym i kolejnym, i kolejnym.
[00:11:43.14]
Jeszcze akurat Karol, który programuje i programował, i współtworzył Patrz.pl, a też ma background filmowy – w tym sensie, że nagrywa śmieszne filmiki. Miał taki bardzo popularny filmik „Sto lat”, na którym z dwoma innymi kolegami tańczą nago w rytm piosenki „Sto lat” i obracają się. Mają napisane „Sto lat” na tyłku i na klacie i tańczą, obracają się. I to też był viral, który wygenerował miliony odsłon. Często dziewczyny sobie wysyłały to jako w formie życzeń do siebie, bo chłopaki przystojne. Tak że mieliśmy pełne spektrum, że tak powiem, kompetencji, żeby to było… Produkowaliśmy sami śmieszne filmiki.
MK [00:12:31.01]
Content marketing chodził.
MS [00:12:32.09]
Tak, wszystko się zgadzało. No i to się bardzo szybko rozwinęło. My ze studentów, którzy żyli za 100 zł tygodniowo – bo taki był mój budżet przez całe studia – jakby nagle pojawił się przychód kilku tysięcy złotych miesięcznie z reklam, więc nie wiedzieliśmy, co z tą kasą zrobić. Po prostu wydawało się, że złapaliśmy Pana Boga za nogi i teraz możemy wszystko. No i to gdzieś tam urosło do kilkuset tysięcy przychodu rocznie. No i tak jak mówię, ze względu na gdzieś tam sporne kwestie związane z prawami autorskimi potencjalnie i jakby dużą niewiadomą, jak to się potoczy, zdecydowaliśmy się to sprzedać. No i reszta jest historią. To był nasz taki bardzo mocny, że tak powiem, wciągnięcie nas do świata biznesów internetowych.
MK [00:13:34.21]
A co zrobiliście z kasą? Co Ty zrobiłeś z tą kasą? Bo to jednak była konkretna kwota.
MS [00:13:38.14]
Totalnie przepaliłem. Totalnie wszystko poszło na pierdoły.
MK [00:13:43.10]
Serio?
MS [00:13:44.05]
Trochę tak, trochę tak. W sensie…
MK [00:13:46.16]
A nie było tak, że chciałeś coś zainwestować?
MS [00:13:50.17]
(śmiech) 24-latek, 25-latek, który nagle dostaje… wiesz, my nie dostaliśmy tej kasy całej na raz. Dostaliśmy tam po kilkaset tysięcy, to było w ogóle w ratach, część była uzależniona od wyników tego serwisu, więc jakby te 2 bańki to jest rozłożone na lata i na trzy osoby. Więc to nie jest jakaś, kurde, kosmiczna kasa. Pamiętam, że…
MK [00:14:13.06]
No pewnie z 2 mieszkania się dało za to kupić. W sensie per głowa, to mam na myśli.
MS [00:14:16.13]
No jedno, dwa mieszkania. Zależy jakie.
MK [00:14:20.20]
Nie, no zawsze to zależy.
MS [00:14:21.23]
Ale ja już wtedy miałem kredyt hipoteczny i jakoś nie miałem natury, żeby nadpłacić ten kredyt, więc… Jakieś tam auto, pierdoły typu snowboard, o którym zawsze marzyłem. No jakby nie oszczędzałem, naprawdę, nie oszczędzałem. Nie odłożyłem tego. Nierozsądnie podchodziłem do wydatku tego, pieniędzy. Więc jakby dzisiaj to czasami krytykuję wśród młodych przedsiębiorców, że często, jak im te biznesy zaczynają iść, no to pierwsze, co robią, kupują maserati, lamborghini i tak dalej. Ja tego nie trawię strasznie, ale może to jest takie trochę hipokrytyczne, bo ja tak trochę zrobiłem. No nie kupiłem lamborghini ani nic w tym stylu, no ale też jakby pierwszą decyzją było kupno auta. Wstyd się przyznać.
MK [00:15:15.11]
Podzieliłeś się swoją historią. Najważniejsze to wyciągać wnioski i móc otwarcie też… I myślę, że to jest duża umiejętność. Ja też tak Cię odbieram jako bardzo taką osobę otwartą i skorą do mówienia o swoich – nie wiem, czy nazwać „błędach”, czy lekcjach bardziej?
MS [00:15:33.04]
Nie – błędach. Nie wstydźmy się tego.
MK [00:15:35.06]
Uważam, że masz dużą pokorę w tym zakresie, i to jest super. Natomiast zastanawia mnie, bo wspomnieliśmy o Pizza Hut, wspomnieliśmy o Patrz.pl, ja wiem, że Ty byłeś w różne rzeczy zaangażowany, i chcę płynnie przejść do Brand24, bo myślę, że to jest coś, z czego Cię najwięcej osób zna jako założyciela, prezesa.
MS [00:15:53.21]
Bogu dzięki, że nie z tych zdjęć, na które trafiłeś, robiąc research.
MK [00:15:58.01]
Tak, tak, tak, widziałem zdjęcie. Nawet na LinkedInie je masz podpięte, Twoje zdjęcie z Pizza Hut. Nie wiem, czy wiesz, więc kto słucha, to może sprawdzić.
MS [00:16:04.20]
To trochę też jest taki zabieg, na który liczyłem, że ludzie zaczną to zauważać.
MK [00:16:09.21]
Tak, no to widzisz, zadziałało bardzo dobrze. À propos Brand24 – jak to się w ogóle zaczęło? Skąd była idea i, no właśnie, jak to się zaczęło?
MS [00:16:20.00]
Wracałem z Warszawy i miałem wtedy akurat prelekcję na jednej z konferencji dla spółek contact center – takich call centerowych spółek, gdzie pokazywałem im; oni mnie tam zaprosili jako specjalistę od mediów społecznościowych, abym pokazał im potencjał, jaki w tym kanale drzemie z myślą właśnie o contact center. Ja zrobiłem research, znalazłem kilka fajnych takich case’ów i pokazywałem im, że to jest kanał, na który warto zwrócić uwagę. W tamtym czasie, w 2010 roku, to się wydawało, że social media to jest absolutna przyszłość – zresztą to się oczywiście sprawdziło – i jest to nowy kanał komunikacji między markami a klientem.
[00:17:11.09]
No i prezentacja w miarę poszła sensownie. Po prezentacji podeszło sporo przedstawicieli tych firm. Powiedzieli: „Bardzo fajne to, panie Michale, ale my byśmy potrzebowali jakiegoś narzędzia, które nam to pozwoli robić. Bo to nie chcemy tak. My musimy wiedzieć, gdzie coś mówią, no to jak”. No i ja tak wracając z Warszawy… Pamiętam to dobrze, bo koła mi nie dokręcili w serwisie samochodowym i strasznie mi biła kierownica, i musiałem zjechać na pobocze, i się okazało, że koło jest nie dokręcone. Musiałem sam je dokręcić i było blisko, żeby nic nie powstało.
MK [00:17:50.24]
Gruba historia.
MS [00:17:51.06]
Tak, ale właśnie jakoś przez taką pierdołę sobie to zakodowałem. Właśnie zadzwoniłem do mojego wspólnika i powiedziałem: „Kurde, może zróbmy takiego SaaS-a?”. My w ogóle wtedy byliśmy zakochani w wizji biznesów subskrypcyjnych, które dzisiaj są standardem, bo świat się do tego przyzwyczaił przez Netflix i Spotify i tak dalej. Ale wtedy to było bardzo niestandardowe.
MK [00:18:10.24]
Wtedy, czyli kiedy?
MS [00:18:11.23]
W 2010.
MK [00:18:12.20]
No tak, bo Wy wtedy zaczynaliście.
MS [00:18:13.17]
Tak z 15 lat temu.
MK [00:18:15.07]
No właśnie, dokładnie.
MS [00:18:15.19]
Jakby byliśmy zakochani w ogóle w wizji SaaS-ów. Wtedy powiedziałbym takimi liderami głosu w tej sprawie była ekipa z 37 Signals, czyli założyciele BaseCampa – wtedy to był taki protoplasta Slacka, Teamsów i tak dalej. No i oni bardzo dużo wiedzy zostawiali w internecie o tym, jak budować SaaS-y, dlaczego ten model biznesowy jest taki fajny. No i pomyśleliśmy, kurde, to idealna sytuacja, żeby zrobić ten produkt, zrobić go dla spółek call center i wystawić go w SaaS-ie.
[00:18:50.15]
Co ciekawe, spółki call centerowe kompletnie tego nie chciały, jak już go przygotowaliśmy. Okazało się, że z jakichś powodów one tego kompletnie nie czują. Nie do końca chcą korzystać. Tam chyba jedna czy dwie takie, w których byli naprawdę znajomi, zaczęły z tego korzystać, ale większość tego jakby nie łyknęła tak mocno, jak nam się wydawało. No ale jakby gdzieś indziej znaleźliśmy trakcję. Okazało się, że wśród działów PR-u, agencji PR-u, agencji marketingowych, działów marketingu – tam znaleźliśmy bardzo dobrą trakcję i ten produkt się po prostu zaczął fajnie sprzedawać.
[00:19:32.21]
No ale to też gdzieś tam pokazuje taką lekcję, że często ta oryginalna wizja, z którą zaczynamy tworzyć projekt, a to, za co faktycznie pojawią się pierwsze pieniądze w biznesie, często jest między tym rozjazd. I to jest coś, czego się nauczyłem przez ostatnie lata. To jest jedna z najmocniejszych refleksji, które mam w kontekście biznesu. Żeby jednak być przygotowanym na ten pivot – mniejszy lub większy – po to, żeby dotrzeć do momentu tego product market fit. Momentu, w którym ktoś jest w stanie zapłacić za Twój produkt – nie tylko go pochwalić, nie tylko dobre słowo zostawić, ale też żeby poszła za tym kasa.
Power Speech, który zmienia myślenie
Jeśli chcesz, aby Twoja firma myślała strategicznie na trzy ruchy do przodu jak szachista, to zaproś mnie na swój event biznesowy. Pokażę, jak wykorzystać strategie szachowych mistrzów w biznesie, a także rozegramy symultanę szachową, która połączy ekscytujące rozgrywki z intelektualną inspiracją.

MK [00:20:40.10]
Brand24 służy w dużym skrócie do monitorowania tego, co się dzieje w internecie, co o nas piszą, co o nas mówią. Sam też korzystam, więc… Dzięki Tobie, zresztą, kiedyś mi w tym pomogłeś.
MS [00:20:52.09]
Nie mówmy o tym.
MK [00:20:52.24]
Ale taka prawda. I ja jestem fanem tego, co robicie. Zastanawiałem się jakiś czas temu: jak zaczynaliście, to jaka była strategia na to, żeby po pierwsze zdominować w Polsce rynek, a potem wyjść na rynki zagraniczne? Bo dla wielu firm w Polsce, myślę, że to jest duża bolączka. I tutaj w podcaście na przykład rozmawiałem swego czasu z Adamem Mokryszem, prezesem grupy Mokate, która teraz na rynkach międzynarodowych bardzo mocna jest. No i wiem, że to wejście na rynki zagraniczne, to niekiedy stanowi wyzwanie. Akurat nie w przypadku Mokate, ale wiem, że to jest taki temat dosyć wymagający.
MS [00:21:33.06]
Z mojej perspektywy wyjście na rynki globalne jest łatwiejsze niż Polska, bo mamy ocean możliwości marketingowych i dostęp do fantastycznych fachowców tutaj, na lokalnym rynku, którzy często pracują już z globalnymi markami i potrafią to promować. Więc moment, w którym myśmy odpalili wersję globalną, nie od razu z nią zaczęliśmy, bo ona wystartowała 3 lata po starcie polskojęzycznej wersji, no to był moment, od którego naprawdę zaczęliśmy rosnąć.
[00:22:01.01]
Natomiast jak wyglądała nasza strategia w Polsce? Ta strategia była; jakby głównym jej determinatorem był mały budżet, który mieliśmy, czy brak budżetu marketingowego. Jako start-up, w którym myśmy przez pierwsze lata nie pobierali wynagrodzeń jako założyciele, na wszystko brakowało kasy. No to to jest organizacja, gdzie trzeba stworzyć coś z niczego, nie tylko jeśli chodzi o produkt, kod i tak dalej, ale też pod kątem marketingowym trzeba po prostu stworzyć coś z niczego.
[00:22:38.01]
I czymś, co nam zawsze przyświecało, było to, żeby się wyróżnić. I to jest taki trochę truizm. Słyszy się o tym z miliona różnych stron – „wyróżnij się albo zgiń” i tak dalej. Natomiast myślę, że większość ludzi o tym zapomina – my o tym czasami zapominamy. Ja często muszę w naszym marketingu o tym przypominać, żeby: „Słuchajcie, róbmy rzeczy trochę inaczej, niż ludzie oczekują”. Marketing dla mnie jest paradoksalnie dość prostą rzeczą. Musisz robić rzeczy inaczej niż inni. Musisz się jakoś wyróżnić. To jest klucz. Jeśli wszystkie podcasty wyglądają w taki sposób, to my zróbmy to inaczej. Może dorzućmy zestaw szachowy? Może zróbmy przełączanie zegara?
MK [00:23:25.11]
To u mnie jest ten wyróżnik.
MS [00:23:26.21]
Tak, żeby to w jakiś sposób zwróciło uwagę. Żeby wyróżnili Cię na tle 30 mniej lub bardziej podobnych podcastów, które tam są. I w Brandzie to było trochę… wiesz, gdybyśmy mieli 8 milionów euro w kieszeni na inwestycję w marketing, no to pewnie ten marketing wyglądałby inaczej, bo byśmy byli w stanie kasą zasypać wiele problemów. I to jest też, myślę, jeden z problemów, z którymi wiele biznesów się mierzy. To znaczy, jak podniosą kasę od inwestorów i tak dalej, to mają motywację do tego, żeby zasypywać kasą problemy. Ale trochę to jest inny temat.
[00:24:08.09]
Natomiast u nas to wyszło organicznie. Brak kasy powodował, że musieliśmy gdzieś partyzancko, gdzieś kombinując. Więc jakby ten marketing partyzancki był takim naszym, powiedziałbym MO w wersji polskiej, w globalnej też zresztą. W globalnej pewnie wzbogaciliśmy go jeszcze o taki bardzo fachowy marketing, content marketing, który daje w tej chwili ogromną większość ruchu, który mamy, bardzo sensownie pokonfigurowane Google Adsy – klasyka gatunku.
[00:24:40.11]
Natomiast w Polsce to rzeczywiście w dominującym stopniu jest wykreowane na śmiesznych filmikach, które wypuszczaliśmy, witając klienta. Więc zastanawialiśmy się, co możemy zrobić. Pozyskaliśmy nowego klienta w postaci IKEA. Super. Większość firm, jeśli w ogóle by coś takiego zrobiła, to by wrzuciło: „Witamy na pokładzie IKEA. Super, że jesteście z nami”, dajcie lajka. I to też pewnie jakoś tam zejdzie, w sensie się sprzeda w socialach. Natomiast myśmy zastanawiali się, jak możemy coś tu odwalić, co możemy zrobić, żeby to jakoś zwracało uwagę.
MK [00:25:22.14]
A pytaliście klientów o zgodę, żeby takie rzeczy publikować?
MS [00:25:24.23]
Tak. Oni na szczęście nas zaprosili do wrocławskiej IKEA i pozwolili nam tam to wszystko nagrać, więc to nie było na przypale. Szczęśliwie. Ale to jeden z takich przykładów. „Internety robię” to był taki trochę video content marketing, gdzie pomyśleliśmy: „OK, mamy już trochę doświadczeń w budowaniu biznesów internetowych, możemy się nimi podzielić w postaci piosenki. Zobaczymy, jak to wyjdzie”. To miał być jakiś mały projekt, który gdzieś tam ktoś jednego dnia będzie miniviralem. Zrobił się z tego większy viral i to gdzieś był mocny kop dla nas wizerunkowy, pozytywny. I od tamtej pory staramy się dużo rzeczy takich robić.
[00:26:12.14]
Pamiętam wieczór, gdzie napisał do mnie znajomy, że jedzie pociągiem i obok ziomek w przedziale przegląda stronę „Cennik Brand24” i tak zażartował: „Który pakiet mam mu sprzedać?”. No to ja mówię: „O, to fajnie, to poczekaj chwilkę”. A miałem jeszcze wtedy dostęp do kodu, dzisiaj już niestety nie mam. Mamy większe zabezpieczenia. Ale szybko wszedłem na tę stronę cennika. Ponieważ jestem programistą, to sam zmieniłem trochę kod, wstawiłem informację: „Dla Pana jadącego pociągiem Smok Wawelski z Warszawy do Krakowa – przedział 13, miejsce 27 – oferujemy 30% rabatu na wszystkie plany abonamentowe”. I poprosiłem kolegę, żeby po prostu popchnął tego gościa, żeby odświeżył stronę. I potem opisałem całą sytuację, ten gościu też się zgłosił.
[00:27:06.08]
Tego typu akcjami zbudowaliśmy; na to nie trzeba było za bardzo budżetu. Trzeba było po prostu na wszystko, co się dzieje w kontekście firmy, umieć spojrzeć na zasadzie takiego trochę błazna, trolla, który myśli, co by tu można odwalić, co by można tutaj zachachmęcić, żeby ludzie… Wiesz, na tle 30 reklam szamponu, które wszystkie wyglądają tak samo, że ci ludzie tak przeżywają, że to jest takie wspaniałe doświadczenie, żeby ta nasza była inna, żeby w tej naszej był jakiś, kurde nie wiem, wąsaty typ, który jest obleśny, który tak samo jak te laski próbuje tym szamponem. Jakby jest milion rzeczy, które można zrobić, wymyśleć, żeby jakoś przełamać jakieś takie standardy, stereotypy, przyzwyczajenia ludzi, wręcz taką ślepotę na reklamę, która dzisiaj jest po prostu wszędobylska. Nie rejestrujemy reklam. Pamiętasz jakieś ostatnie reklamy, które widziałeś w internecie?
MK [00:28:06.24]
Nie bardzo.
MS [00:28:07.06]
Już nawet nie na YouTubie, ale jakieś na Wirtualnej Polsce? Tego się nie rejestruje po prostu już dzisiaj.
MK [00:28:14.18]
Musisz mieć jakiś element bardzo wyróżniający, takie mam poczucie.
MS [00:28:17.13]
Tak. I to jest ciągła gra w kotka i myszkę. Pojawiają się nowe standardy reklam. Wtedy wydawca tworzy jakiś nowy format reklamowy, żeby przebijać się przez ten banner blindness. I na tym trochę polega nasz marketing, na tym zbudowaliśmy tę markę w Polsce i też staramy się budować globalnie, bo myśmy też to śmieszkowanie nasze wpletli w globalną ekspansję.
MK [00:28:45.00]
A jak to się stało, że Biały Dom korzystał z Brand24? Bo kojarzę taką historię.
MS [00:28:53.04]
To jest bardzo antyklimatyczna, w sensie bardzo mało epicka historia. W sensie potrzebowali takiego narzędzia; biuro pierwszej damy potrzebowało monitoringu internetu.
MK [00:29:04.23]
W sensie Michelle Obamy?
MS [00:29:05.03]
Tak, Michelle Obamy wtedy. Potrzebowała monitoringu do jednej z kampanii, którą robili, takich prospołecznych. Wpisali sobie social listening w internecie, trafili na jakiś ranking narzędzi, gdzie my byliśmy, przetestowali, powiedzieli, że bardzo fajne, kupili. Koniec historii. Chciałbym móc opowiedzieć jakąś historię, że tak, ja tam pojechałem i po prostu obracam się w tym hotelu i nagle patrzę Barack stoi z Michelle i mówią „Hey, Mike”. No niestety. Po prostu zadziałał nasz content marketing. Byliśmy w miejscu, przez które po prostu przewijają się różne byty, które szukają takiego produktu jak nasz. No i nas znaleźli.
[00:29:46.22]
Takich klientów mieliśmy znacznie więcej. News o Białym Domu to był news, który mega się rozszedł w Polsce, bo to też działa na wyobraźnię, że mała wrocławska firma jest w stanie pozyskać Biały Dom. To bardzo mocno rezonuje z polskimi kompleksami. Nam się wydaje, że nie jesteśmy w stanie jako Polacy być uznawani na świecie za fantastycznych specjalistów, że nasze produkty są lepsze niż jakiekolwiek inne. Więc wszelkie newsy tego typu bardzo łatwo, bardzo mocno się niosą, bo niestety w dominującym stopniu nie wierzymy w siebie.
MK [00:30:26.15]
A co Twoim zdaniem sprawia, że mamy te kompleksy?
MS [00:30:32.10]
Historia pewnie. Jednak byliśmy przez ostatnie set lat napierdzielani ze wszystkich stron i za każdym razem, kiedy już nam się wydawało, że jest dobrze, nagle nas znowu tłamszono. Więc jesteśmy bardzo, myślę, nieufni, samokrytyczni i tak dalej. Więc dużo uwarunkowań pewnie historycznych. No ale to jest coś, z czym absolutnie trzeba walczyć. Jak jedziesz do Stanów – nawet do Kanady, Australii i tak dalej – tam to nie jest żadna… Jakby nikt się nie dziwi, że gość z UK współzakładał OpenAI albo gość z Kanady zbudował fantastyczny biznes, albo jest właścicielem klubu piłkarskiego w Premier League czy coś takiego. To jest normalne, no pewnie, dlaczego nie Kanadyjczyk? Albo dlaczego nie gość z Wielkiej Brytanii? Albo dlaczego nie Niemiec, Szwed czy coś innego? Dla nich to jest normalne. Tam nikt po „Dzień Dobry TVN” nie lata: „Pierwszy Polak w OpenAI”. To powinien być dla nas standard i moment, w którym to zacznie być dla nas normalne, nie będziemy się już tak tym jarać…
[00:31:56.18]
Znaczy trzeba to celebrować i jarać się tym pod kątem takim, że to pokazuje, że można. Bo fakt jest taki, że my 15 lat temu nie myśleliśmy, że ten produkt będzie globalny. Mieliśmy nadzieję, że lokalnie w Polsce zbudujemy sobie jakąś sensowną pozycję, ale żeby global był, to ja w to nie wierzyłem jakoś fest. Natomiast dzisiaj jest w tym wartość, oczywiście, żeby przypominać, że polskie produkty są fantastyczne, ale trzeba to robić, przypominając, że nie mamy się czego wstydzić, a nie mówić o tym w charakterze: „Patrzcie, jaki ewenement! Polak, który jest doceniany i szanowany na Zachodzie. Wow! Jaki w ogóle outlier. Jaka niespotykana sytuacja”. Nie – powinniśmy być z tego dumni, ale traktować to jako jakiś standard. Tak że taka jest moja diagnoza.
MK [00:33:30.17]
Powiedziałeś o Brand24, o rozwoju, o tej jasnej stronie mocy. Natomiast pamiętam, że był taki moment, kiedy ta ciemna strona mocy, czyli Wasz spór z Metą – z Facebookiem, Instagramem – pamiętam, że ja nie do końca wiedziałem, o co chodzi, ale generalnie to ludzi interesowało.
MS [00:33:48.16]
Większość, myślę, nie wiedziała, o co chodzi.
MK [00:33:48.20]
Wiem, że to chodziło o coś z API, ale ja nie jestem techniczny, więc gdybyś mógł powiedzieć nam, o co tam chodziło i jak to się w ogóle skończyło? Bo pamiętam, że o tym pisałeś dużo w socialach. Ja wiedziałem, że to było bolesne, ale nie wiedziałem, o co w tym chodzi.
MS [00:33:59.19]
Tak.
MK [00:34:01.05]
Jak się w ogóle walczy z taką Metą – z takim Facebookiem i Instagramem?
MS [00:34:04.10]
Strasznie ciężko. Bo to jest organizacja, która ma dużo większe zasoby, no i moc po prostu zrobienia kuku takim firmom jak my. No to był bardzo, bardzo taki niszowy problem. W sensie niszowy – popularny był w branży technologicznej mocno, ale technologicznie to ciężko było wyjaśnić. Chodziło o to, że Facebook po skandalu Cambridge Analytica robił porządki z firmami, które zbierają dane nie tylko przez API, ale też przez firmy-pośredników, od których kupowały różne dane z Facebooka. No i pojawił się jakiś artykuł na „Business Insiderze” zagranicznym, gdzie wymieniono garść takich firm, które zbierają dane nie przez API albo nie tylko przez API, ale też przez pośredników w tych danych. No i myśmy byli w tym artykule wymienieni jako jedna z tych firm. Facebook przyszedł i widząc ten artykuł, po prostu zablokował wszystkich – wszystkie firmy wymienione w artykule – z góry na dół, a potem dopiero rozpoczął proces sprawdzania, kto jest winny, kto jest niewinny.
[00:35:22.14]
Naszą potencjalną winą było to, że pokazywaliśmy avatary publicznych profilów z Instagrama, które nie są kontami biznesowymi, a wolno tylko kont biznesowych. Ten dostawca, z którego pobieraliśmy dane, on jakby tego rozróżnienia nie uwzględnił no i przez to my też jakby tego nie uwzględnialiśmy. A model Facebooka to nie jest taki, że: „Słuchajcie, chłopaki, tam musicie to poprawić, bo jak nie, to będzie źle”. Tylko oni od razu blokują wszystko. No i problem był też taki, że oni zablokowali nie tylko naszą aplikację, nie tylko prawnie zaczęli nas cisnąć, ale też zablokowali wszystkie moje personalne profile. Więc ja po prostu straciłem dużą część tego głosu, który historycznie miałem. Facebook historycznie był moim głównym kanałem komunikacji z widownią, z branżą technologiczną, więc nagle straciłem mojego Facebooka, mojego Instagrama, czyli całą pasję związaną z fotografiami – bo mój Instagram jest w ogóle niezwiązany z biznesem, tylko z hobby fotograficznym.
[00:36:26.18]
No i ten proces udowadniania, że zrobiliśmy wszystko okej, trwał 6 miesięcy. Wiązał się z masą, masą nerwów, bo to wyglądało tak, że ponieważ rozmawialiśmy z ich centralą w Kalifornii, no to godziny pracy były takie, że ja codziennie miałem nastawiony budzik na 2:00, 3:00 w nocy, żeby sprawdzać pocztę, czy już czegoś nie napisali. Bo jeśli napisali, to chcę jeszcze w nocy im szybko odpisać po to, żeby nie tracić czasu, bo każdy dzień kolejny zwłoki to był dzień, w którym my nie mieliśmy danych z Facebooka w naszym produkcie, co istotnie obniżało czy trochę obniżało jego atrakcyjność. I chcieliśmy jak najszybciej wyjść z takiego impasu. Więc dużo nerwów.
[00:37:15.06]
Jeszcze po drodze myśmy próbowali to trochę nagłośnić, chcieliśmy wywrzeć trochę presji na Facebooku, że słuchajcie, że to nie jest fair, żeby tak robić, że najpierw strzelacie, a potem sprawdzacie, czy do swojego, czy nie, czy winny, czy niewinny. No i pamiętam też, że Facebook czy prawnik Facebooka też w taki nie bardzo zawoalowany sposób mówił, że mogą też nas pozwać na wielomilionowe kary. Personalnie, nie firmę, więc nie tylko firma byłaby potencjalnie zrujnowana, ale też my. Tak że bardzo czarne myśli człowiek ma w takiej sytuacji, bo to jest coś zupełnie nowego.
[00:37:55.09]
Biznesowo, no to to jest któryś nasz biznes, więc mniej więcej wiedzieliśmy, co z czym i tak dalej. A tutaj jest trochę takie uczucie, jak pierwszy raz dostajesz mandat. Albo jesteś wezwany do urzędu skarbowego na jakąś kontrolę czy coś takiego. Nie wiesz w ogóle, czego się spodziewać, nie wiesz w ogóle, jak taki proces wygląda. Nie masz żadnego doświadczenia w tych tematach – bo my nie mamy backgroundu prawnego – i nagle musisz się z tego tematu wydoktoryzować w ciągu kilku dni, tygodni, żeby po prostu wybronić firmę i przejść przez ten proces. No i na szczęście nam się udało, przeszliśmy przez ten audyt. Poprowadziliśmy to na tyle sprawnie, że jako jedyna z tych firm kilkunastu, które zostały zablokowane z tego artykułu, odzyskaliśmy dostępy, odzyskaliśmy wszystkie profile. Wszystkie te instagramy, facebooki, dostępy do API i tak dalej.
[00:38:49.14]
No i jakby chciałbym tutaj opowiedzieć znowu jakąś wspaniałą, inspirującą historię, która pokazuje, że zawsze wierzyliśmy, że wiedzieliśmy, że to trzeba walczyć. Ale prawda jest taka, że ja przynajmniej – mój wspólnik, moi wspólnicy są dużo mocniejsi psychicznie niż ja, bardziej stabilni, nie mają takich wahań jak ja – no ale ja to miałem takie momenty – i nie jeden, nie dwa – w których dopłaciłbym jeszcze komuś, kto by to ode mnie zabrał. Żebym nie miał już nic, żeby nie musiał mieć z tym nic do czynienia, żebym nie miał odpowiedzialności, żeby też nikt mnie za to nie ścigał, „weźcie to ode mnie”. No ale nie było możliwości, żeby coś zrobić inaczej. Więc jak mawiał Winston Churchill: „Jak idziesz przez piekło, idź dalej”. No więc po prostu szliśmy dalej. No i na szczęście gdzieś tam udało się wyjść z tego tunelu.
MK [00:39:52.21]
A co Wam najbardziej pomogło wyjść z tej sytuacji? W sensie, czy była jakaś osoba, rada, jakiś taki moment zwrotny? Bo ja rozumiem, że to było stresujące, natomiast zastanawiam się, czy był jakiś taki moment zwrotny. Coś, co sprawiło, że poczuliście, że można tę walkę wygrać i tak jak mówisz, być tą jedyną firmą z tej całej listy, która sobie poradzi.
MS [00:40:12.24]
Moment, w którym przebiliśmy się przez; jakby prawnicy z Facebooka włączyli do rozmowy ludzi z działu compliance Facebooka. Bo kancelaria prawna, przez którą rozmawialiśmy, która jakby zaczęła nas naparzać, no to była zewnętrzna kancelaria, którą Facebook wynajmuje do tego typu spraw. No i z nimi była bardzo ciężka rozmowa. Prawnicy ostro cisną i tak dalej. Dosłownie co drugi mail to groźby. Natomiast moment, w którym oni włączyli do rozmowy ludzi, którzy pracują w Facebooku w dziale compliance, to tam byli naprawdę spoko ludzie. I z nimi rozmawiając, czuliśmy, że oni muszą zadbać o to, że dane, które mamy, to nie są dane, które są jakoś wrażliwe, że to nie są dane, które… Że to nie jest druga Cambridge Analytica.
[00:41:11.24]
Oni muszą po prostu opowiedzieć, bo ich dupa od tego zależy. Ale że nie chcą zrobić krzywdy. To nie są ludzie, którzy są, po prostu, robią krzywdę tylko dlatego, że za to się im płaci i lubią czy cokolwiek. Tylko że to są ludzie, którzy muszą się upewnić, że marka, dla której pracują, nie jest wystawiona na kolejne strzały. Więc w momencie, w którym to zweryfikowali, no to widać było, że ton rozmów się mocno zmienił i jakby – nie wiem, czy to syndrom sztokholmski, czy nie – ale w tej chwili, to bym chętnie poszedł na browara i z tymi prawnikami, i z tymi wszystkimi ludźmi z fejsa.
MK [00:41:58.07]
Słyszę, że to była wymagająca historia. Trudna. I tak się zastanawiam, czy to było jednym z powodów, dlaczego zdecydowałeś się w maju 2024 na sprzedaż 10% swoich akcji?
MS [00:42:12.20]
Dobre pytanie. Na pewno to był jakiś kontrybutor. Ja szczerze powiem, że gdybym mógł, to bym wszystkich akcji nie sprzedawał w 2024 w maju. Zresztą mówiłem o tym już nie raz, bo Brand24 to jest moje dziecko i jestem fanem tej spółki. Pracuje mi się tu fantastycznie, nigdzie się nie wybieram. Natomiast konstrukcja deala była taka, że albo sprzedamy i to wyjdzie, albo nie sprzedamy i jakby problemy i ryzyka związane z niesprzedażą były dla spółki i dla wszystkich zainteresowanych potencjalnie większe. Bo duże fundusze chciały wyjść ze spółki, miały łącznie 40–50% akcji. Obroty na spółce były relatywnie niskie, więc sytuacja, w której zaczynaliby sprzedawać te akcje po prostu na rynku, no to kurs po prostu by spadł drastycznie. No i w tym nasze majątki, majątki wszystkich pewnie, którzy się spółką interesują lub mają akcje. Tak że scenariusz alternatywny był słaby.
[00:43:23.18]
Ale też nie ma co czarować, że to zrobiłem tylko dla dobra spółki i w ogóle wszechświata. Prawda jest też taka, że po 15 latach pracy pomyśleliśmy ze wspólnikami, że fajnie byłoby nie trzymać wszystkich jajek w jednym koszyku. Może zobaczyć trochę tej kasy, którą do tej pory widzieliśmy tylko wirtualnie w postaci akcji. I przychodzi taki moment, że człowiek zaczyna myśleć już o takich rzeczach, że… Wiesz, między nami jest trochę różnica wieku. Nie chcę teraz brzmieć jak staruszek, ale też przychodzi taki czas, w którym z różnych powodów – trochę życiowych, trochę jakichś zdrowotnych – człowiek się zaczyna zastanawiać, czy odkładanie reszty życia na za dwa, za trzy, za cztery, „jeszcze trochę teraz przycisnę, jeszcze teraz trochę” – to czy faktycznie nie jest oszukiwanie samego siebie.
[00:44:30.11]
Czy przypadkiem to jest to. To jest najlepszy czas, jaki kiedykolwiek będę miał. To jest najlepszy moment życia, kiedy moje córki są w takim idealnym wieku, w którym jeszcze dają się przytulić, jeszcze chcą jeździć z nami na wycieczki, jeszcze możemy wziąć tego kampera i pozwiedzać te Stany czy jakąś Islandię. I wiesz, może i zacząłem się zastanawiać, czy po prostu tak myśląc: „No dobra, to jeszcze trochę tutaj dociśniemy. Te udziały za dwa lata będą warte jeszcze więcej może albo za trzy lata. I to może warto poczekać” – bo mógłbym się zbudzić w sytuacji, w której za dwa, trzy lata rzeczywiście sprzedam to za większą kasę, ale z kolei nie będę miał się z kim dzielić tą radością z niej płynącą. Czy nie będę miał po prostu na co wydać tych pieniędzy.
[00:45:37.16]
A więc to były takie kontrybutory, które były dla mnie ważne. Pewnie też jakaś globalna sytuacja polityczna, globalna sytuacja związana z branżą SaaS-ów, które też nie przeżywają najłatwiejszych chwil w ostatnich latach. Rewolucja AI, która jest gigantyczną szansą, ale tworzy też wiele ryzyk i nietrudno mi sobie wyobrazić. W tej chwili bardzo dużo się mówi o spadku klikowalności wyników organicznych w Google’u. Z tego samego poziomu impresji możesz być dalej na pierwszym miejscu na frazę „szachy Polska”, ale może strona Kanarkiewicz.pl może zbierać istotnie mniej, kilkadziesiąt procent mniej klików z tej samej ilości impresji. Dla firm takich jak my, które są oparte na content marketingu w dużej mierze, to może być duży problem na pewnym etapie.
[00:46:33.04]
Więc było kilka takich czynników, które wpłynęły na tę decyzję. No ale mimo wszystko po roku mogę powiedzieć, że zdecydowanie nie żałuję. Może to jest trochę dorabianie sobie ideologii do tego, jak się potoczyła ścieżka, ale cieszę się. Cieszę się, że… Pewnie to nie był taki exit, żebyśmy trafili na listę najbogatszych Polaków czy nawet blisko czegoś takiego. Ale gdzieś tam mamy teraz jakby pewne zabezpieczenie, dzięki któremu mam komfort psychiczny, że cokolwiek by się działo, to czy ja, czy moja rodzinka jesteśmy zabezpieczeni.
MK [00:47:16.18]
Dzięki za tę odpowiedź. Zainspirowałeś mnie tak swoją drogą, bo powiedziałeś Kanarkiewicz.pl, żeby sprawdzić, czy ta domena jest dostępna i można ją po prostu kupić. Bo kiedyś…
MS [00:47:25.13]
Już nie (śmiech).
MK [00:47:25.23]
A tak na poważnie kiedyś chyba miałem taką, potem miałem Kanarkiewicz.com, a potem zmieniłem na MichalKanarkiewicz.com, natomiast zainspirowałeś mnie, więc zaraz po naszej rozmowie – jeszcze póki nie ma publikacji – to sprawdzę. A tak wracając do tego, co powiedziałeś, bo to jest rozmowa o Tobie, a nie o mnie, to… Rozumiem Twój punkt widzenia w sensie i zastanawiam się… Bo powiedziałeś, że to jest zabezpieczenie dla Ciebie, dla rodzinki. Czy jest na przykład tak, że po exicie, w sensie jeżeli chodzi o akcje oczywiście, postanowiłeś zostać inwestorem? Zacząłeś inwestować aktywnie w coś? Jak to u Ciebie wygląda?
MS [00:48:04.04]
Kompletnie nie. Cała ta kasa jest na obligacjach i jakby czeka na lepsze czasy i chronię ją choć trochę przed inflacją. Natomiast ja też pewnie byłbym bardzo słabym inwestorem. Ja jestem budowniczym, ja lubię tworzyć. Historycznie, patrząc na biznesy, które mi się podobały i w które, jakbym miał kasę, to bym zainwestował, to bym ją stracił. Tak że mój track record wirtualnego inwestora jest bardzo słaby, więc trzymam się od tego dość z daleka. Natomiast nadal pracuję w Brandzie i nigdzie się nie wybieram.
MK [00:48:49.10]
Właśnie o to też Cię chciałem zapytać.
MS [00:48:49.18]
Tak, jakby ludzie się trochę temu dziwią, bo tak jest… Takie jest zawsze założenie, że przedsiębiorcy – i słuszne pewnie założenie – że przedsiębiorcy to są ludzie, którzy bardzo sobie cenią wolność i sytuacja, w której stają się pracownikami, to wysiedzą tyle, ile tam, nie wiem… Ja nie mam żadnej lojalki, że muszę być tutaj, więc jestem, bo chcę. Natomiast dla mnie absolutnie najważniejszą rzeczą, która zawsze była dla mnie ogromną; kluczem do tego, żeby być przedsiębiorcą i kluczową wartością w byciu przedsiębiorcą – jest wolność w decydowaniu i w pracowaniu nad tym, nad czym lubię.
[00:49:34.02]
Brand daje mi w 100% taką wolność. Mam fantastyczny zespół, mogę sobie wymyślać nowe projekty, tak jak ten Chatbeat jako nowy projekt po prostu. Mogę mieć własny prywatny inkubator start-upów. I pewnie dopóki on rośnie, dopóki spółka rośnie w tempie, które jest zadowalające dla akcjonariuszy, a myślę, że tak jest, to mam tę wolność. I pewnie problem by się pojawił, gdybym tej wolności nie miał, gdyby ktoś zaczął przychodzić: „Tutaj, Michałku, wiesz co, my byśmy woleli, żeby było odwrotnie”. No i w takiej sytuacji pewnie bym szybko zniknął z takiej spółki.
[00:50:13.11]
Ale na razie, być może to jest miesiąc miodowy, który trwa już rok, ale na razie ta wolność jest w stu procentach zachowana. Pewnie to jest znowu pochodna tego, że rośniemy w przyzwoitym tempie, więc ja wiem sam jako menadżer, że nie za bardzo dotykam działy, w których idzie wszystko dobrze. Bardziej się angażuję w działy, w których albo mogę dać dużą wartość i jestem o tym święcie przekonany, albo idzie źle, albo nie jakoś super. Tak że pewnie oni podchodzą podobnie. Ale na razie mam tę wolność, więc nigdzie się nie wybieram i wydaje mi się, że tu jest jeszcze bardzo, bardzo wiele fajnych rzeczy do zrobienia.
MK [00:51:01.02]
A wspomniałeś o Chatbeacie i o to też chciałem Cię zapytać, bo ostatnio widziałem Twój wpis chyba na LinkedInie à propos Chatbeata i wiem, że to służy do monitorowania treści, które są poprzez AI.
MS [00:51:15.01]
Tak. Marki w AI.
MK [00:51:15.05]
No właśnie, jak to działa? Gdybyś mógł wyjaśnić, bo to jest coś nowego.
MS [00:51:19.05]
To działa tak, że tworzysz sobie projekt pod monitorowanie Michała Kanarkiewicza w modelach AI.
MK [00:51:26.07]
Okej.
MS [00:51:26.14]
My pomagamy wybrać popularne pytania, które ludzie zadają w AI, które mogą dawać ekspozycję Twojej personalnej marce, Tobie jako osobie. Więc pytania typu: „Kto jest topowym ekspertem od szachów w Polsce? Kto prowadzi szkolenia o decyzjach biznesowych? Jaką wiedzę możemy wyciągnąć z szachów, która przyda się w biznesie?”. Najróżniejsze kombinacje tego typu pytań.
MK [00:51:58.07]
Okej.
MS [00:51:59.13]
No i monitorujemy, czy na te pytania Michał Kanarkiewicz jest na 1. miejscu, czy na 5., czy na 30., czy na 100., i jak to rozkłada się w czasie. Więc po prostu widzisz na wykresach, gdzie jest Twoja ekspozycja w danym momencie – czy jesteś bardziej na 25., czy jesteś może na 1. miejscu; i jak to się zmienia w czasie – czy idzie w dobrą stronę, czy źle? I podpowiadamy też, co zrobić, żeby szło w tą dobrą.
MK [00:52:22.05]
No właśnie chciałem Cię o to zapytać. Na ile to też jest takie predyktywne, wspierające w sensie… Powiedzmy, że ktoś sobie właśnie wyszukuje niech będzie imię i nazwisko i przyjmijmy mnie, że chcę być wyżej w takiej wyszukiwarce. Bo ja nie wiem, bo to jest coś nowego. Ja wiem, jak działa Brand24, ale Chatbeat jeszcze nie wiem.
MS [00:52:38.21]
Mało kto wie. Żaden wstyd.
MK [00:52:39.11]
Więc jakbyś mógł powiedzieć, czy to też w tym zakresie może pomóc i na ile?
MS [00:52:43.22]
Tak. To jest właśnie narzędzie, które daje zestaw dobrych praktyk, które możesz wdrożyć, np. na tej domenie, którą, mam nadzieję, uda Ci się kupić.
MK [00:52:55.10]
Sprawdzę, czy jest dostępna.
MS [00:52:56.15]
Tak, ale też w jaki sposób możesz podać dane na swój temat modelom MLM. Na przykład… Przyznaj, Michał, że sprawdzałeś, co wie o Tobie ChatGPT?
MK [00:53:11.03]
To na pewno. Tak, zdecydowanie. Nie będę tego w ogóle ukrywał, że już kilka razy zrobiłem taki research i to też korzystałem z tej funkcji DeepResearch, żeby wyszukiwał mi informacje na mój temat, bo chciałem wiedzieć, co MLM-y wiedzą na mój temat. I nie ukrywam też, że przygotowując się do naszej rozmowy, też skorzystałem z researchu, żeby… W sensie ja Ciebie znam od wielu lat ze sceny, znam Ciebie z konferencji, znam Twoją twórczość w mediach społecznościowych, ale tak czy siak stwierdziłem, że to będzie użyteczne, żeby sobie niektóre rzeczy po prostu, niektóre wątki przypomnieć.
MS [00:53:42.21]
Czad. No właśnie. Więc kluczem do tego, żeby we wszelkich pytaniach, które ludzie zadają w kontekście fantastycznych prelegentów polskich, topowych podcastów biznesowych, ekspertów od szachów, żeby się pojawiła Twoja osoba, Twoja personalna marka, jest ilość wzmianek na Twój temat w internecie, czyli trochę jak w SEO backlinki, tylko tutaj chodzi akurat o wzmianki, które niekoniecznie muszą być linkami. Ale też jakby kluczem jest podanie większości wiedzy na Twój temat do czata GPT. Na przykład mógłbyś sobie zrobić transkrypcję tych podcastów, zresztą możliwe, że już je masz.
MK [00:54:24.19]
Tak, transkrypcje robimy też z podcastów, tak.
MS [00:54:26.12]
Więc mógłbyś je zgromadzić w jednym pliku PDF i zuploadować je wprost do czata GPT, bo on akurat uczy się też na danych, które my mu podajemy. Więc mógłbyś mu po prostu fizycznie już na talerzu; nawet nie podać na talerzu, tylko wepchnąć mu do jadaczki te treści na Twój temat, żeby po prostu wiedział o Tobie więcej. Żeby częściej widział, że ludzie pytają albo pojawiasz się w promptach, Twoja marka. Bo to też wpływa na to, który potem się pojawiasz w rankingach. Jest szereg takich dobrych praktyk, które możesz wdrożyć, żeby po prostu być wyżej.
MK [00:55:23.07]
À propos bycia wysoko, to jeszcze chciałem zapytać o Twoją markę osobistą, bo od wielu lat Ty mi się kojarzysz ze start-upami, oczywiście Brand24, fotografia, media społecznościowe, na wielu konferencjach występowałeś. Mam poczucie, że ostatnio trochę mniej, a nawet znacząco mniej.
MS [00:55:36.19]
To prawda.
MK [00:55:36.24]
No i wiele osób się pewnie może zastanawiać nas słuchających, co takiego robisz, że tak budujesz swoją markę osobistą w mediach społecznościowych? Co Twoim zdaniem w tej chwili działa? Co pomaga stawać się viralowym? Bo pamiętam, że mówiłeś o tym, że dla Was bardzo ważna była ta viralowość, odróżnianie się w marketingu. Co działa dzisiaj?
MS [00:55:56.21]
Myślę, że dużo z rzeczy, które działają dzisiaj, działały też 10 lat temu. Część z tych rzeczy jest, myślę, przynajmniej na razie, taką trochę uniwersalną dobrą praktyką. No i przede wszystkim ludzka twarz. To jest coś, co mocno działa. To znaczy, promocja marki z perspektywy ludzi, którzy tę markę tworzą, jest dużo łatwiejsza niż z perspektywy samej marki. Jakby mówiąc kolokwialnie, wpisy na profilu Brand24 lajkują 3 osoby; wpisy na profilu moim czy nawet osób pracujących w Brand24 – tam są dziesiątki albo setki, albo tysiące polubień, i to dociera znacznie, znacznie szerzej.
[00:56:38.21]
Więc coś, do czego przekonuję od lat, to jest tworzenie wewnątrzfirmowego, ale też zewnętrznego grona ambasadorów marki, którzy mogą nieść dalej kluczowe informacje na jej temat, budując przy okazji swój personalny wizerunek. Więc my mocno inwestujemy w to – znaczy „mocno” to przesadzam – ale inwestujemy w personalny wizerunek osób pracujących w Brandzie, co dla wielu firm jest absolutnie wbrew intuicji. Bo większość firm nie chce się dzielić, znaczy, nie chce pokazywać światu fantastycznych ludzi, którzy pracują w firmie, bo „jeszcze ktoś mi go podkradnie” albo „ją podkradnie”.
MK [00:57:18.20]
A ty się nie boisz tego, że ktoś Ci podkradnie?
MS [00:57:21.03]
Nie, bo my mamy superrelacje z ludźmi, którzy pracowali w Brand24 i mamy taką mafię po prostu, która się rozeszła po świecie i która pomaga nam wskórać wiele fajnego, wiele dobrych rzeczy wśród ludzi, którzy już są poza Brandem. Zresztą dwa tygodnie temu mieliśmy pierwszą w historii integrację, gdzie nie tylko pojawiła się cała załoga Brand24, ale też zaprosiliśmy wszystkich byłych Brand24 i ogromna większość przyjęła zaproszenie. Mieliśmy superimprezkę we Wrocławiu, tak że… To też jest dobra sytuacja, w której mamy na rynku grono dziesiątek osób, ekspertów w swojej dziedzinie, którzy wykreowali swój wizerunek w Brand24, a którzy teraz już nie są Brand24, ale nadal mają firmę w serduszku i jeśli gdzieś mogą, to wspominają. Tak że to jest ze wszech miar duży plus. Tak że technicznie dużo lepiej będą po prostu eksponowane treści, które będziecie podawać na profilach personalnych niż na profilach firmowych. Więc jakby warto w to inwestować.
[00:58:39.17]
Z takich, powiedzmy, ostatnich dwóch lat, no to ja mocno polecam LinkedIna, do którego wiele osób podchodzi z ogromnym dystansem, bo jest tam rzeczywiście trochę tak, że nieustające pasmo sukcesów i wszyscy tylko gratulacje, gratulacje, jest tak pozytywnie do porzygu. Ale z perspektywy technicznej to zasięgi na LinkedInie, algorytm na LinkedInie w tej chwili moim zdaniem jest najkorzystniejszy z wszystkich platform społecznościowych. Treści żyją najdłużej. Może nie tak długo jak na YouTubie, na którym potrafią żyć latami, ale treści na LinkedInie, przynajmniej u mnie, żyją tygodniami, co jest absolutnie niemożliwe na Facebooku, Twitterze czy jakiejś tego typu platformie, nawet na Instagramie. Więc ten LinkedIn jest ogromną wartością.
[00:59:39.11]
No i chyba nie zaskoczę nikogo, że to wideo jest absolutnym, absolutnym kluczem. To jest dalej forma, która niesie się najmocniej i wokół której w tej chwili świat mediów społecznościowych się kręci. Pewnie z takich miękkich rzeczy, no to jeszcze podałbym bardziej, żeby nawet pisząc z personalnego profilu – szczególnie pisząc z personalnego profilu – pokazywać kulisy biznesu. Żeby pokazywać ludzką twarz biznesu. Wiele firm popełnia ten błąd, że zasłania się za marką. „Pozdrawiamy – zespół Brand24” albo „Życzymy wesołych Świąt – zespół Brand24”. My robimy bardzo dużo, żeby budować personalne relacje między nami a klientami. Między nami – nie marką, ale konkretnymi osobami. Żeby nasza Ewa z Customer Success Manager albo Michał, albo Karol mieli relację z Martyną w Samsungu albo z Jackiem w IKEA. Tak że to jest, myślę, taki klucz – to budowanie personalnych relacji i ludzka twarz w tym wszystkim.
[01:00:56.10]
Ale też właśnie pokazywanie kulis, co bardzo mocno napędza i sprawia, że w naturalny sposób zaczynamy kibicować biznesowi, kibicować jakiemuś projektowi. Myśmy na tym zbudowali marketing w Polsce. Nawet zanim pojawiliśmy się na giełdzie, dzieliliśmy się informacjami, naszymi wynikami, dzieliliśmy się wzrostami i spadkami, pokazywaliśmy gdzieś tam kulisy, mówiliśmy o tym, że tutaj jestem na spotkaniu z klientem albo jestem w tej chwili w drodze do Warszawy, mam 8 godzin, albo wracam z Warszawy, jestem po 10 godzinach spotkań, więc zjeżdżam na MOP-a się zdrzemnąć. Tego typu kulisy dają ogromną wartość i ułatwiają ludziom po prostu sympatyzowanie z tym, co robisz. Bo też staramy się odzierać to z takiego właśnie fake profesjonalizmu, który sterylizuje tę komunikację, który sprawia, że ona jest po prostu nijaka, że ona jest taka jak każdej innej firmy, które po prostu przelatują. A tak staramy się…
[01:01:59.11]
Wiesz, dotykamy trochę ogólnie, jak sprzedawać. Marketing to też jest; marketing i sprzedaż są bardzo, bardzo pokrewne. I jakby absolutnym kluczem do sprzedaży jest zbudowanie jakiejś relacji, jakiegoś wspólnego mianownika z kimś, kto jest Twoim odbiorcą. Dlatego kluczowe jest najpierw wypytanie, zrozumienie, a nie od razu pitchowanie, sprzedawanie i próba wciśnięcia produktu komuś, komu nie jesteśmy nawet pewni, że go potrzebuje. Tak że to szukanie wspólnego mianownika to jest klucz zarówno w ujęciu sprzedażowym, jak i w marketingu, i w komunikacji – na takim LinkedInie czy innych portalach.
MK [01:02:44.01]
Dużo wartościowej wiedzy. I tutaj szczególnie się zgadzam z tym punktem, że na LinkedInie warto pokazywać te kulisy. Ja to robię od jakiegoś czasu i też zgadzam się z Tobą, że treści na LinkedInie żyją wyjątkowo długo – w szczególności te, które w jakiś sposób mają ten personal touch, że tak się wyrażę. Bo widzę też po wpisach, które ja publikuję, że kiedy są wpisy dotyczące moich osobistych historii czy jakichś przemyśleń bieżących, a nawet jeżeli dotyczą przeszłości, że są one głębsze, dotykają jakiejś warstwy emocjonalnej, to te wpisy, powiedzmy, w przeciągu pierwszego dnia, dwóch zdobywają, powiedzmy, 100–200 reakcji, ale potem potrafią sobie już po kilku dniach się nakręcić i pójść na kilkaset.
MS [01:03:24.21]
Totalnie.
MK [01:03:25.03]
I mam takie poczucie, że w związku z tym, co powiedziałeś, że na LinkedInie jest dużo takich treści pod tytułem: „Mam nową pracę”, „Ukończyłem taki projekt” i takich wpisów faktycznie jest dominująco – to te personalne, nawet jeżeli nie są idealne, a wręcz powiem więcej, myślę, że szczególnie kiedy są nieidealne, to przyciągają uwagę, więc tutaj zdecydowanie się z Tobą zgadzam. I myślę, że fajną tą rzecz też powiedziałeś à propos takiego pokazywania właśnie, że tu spotkania; takiego harmonogramu dnia, który jest niestandardowym wpisem na LinkedInie i pokazuje, że a tu musiałem się zdrzemnąć, a tu ledwo zdążyłem na pociąg. Rzeczy, które my jako ludzie byśmy chcieli nawet przeczytać na Facebooku albo dowiedzieć się od znajomego, czasem mam takie poczucie. Taka historia, którą chcielibyśmy, żeby ktoś nam opowiedział, wiesz, przy okazji kolacji czy obiadu.
MS [01:04:15.18]
Totalnie.
MK [01:04:16.05]
Coś w ten deseń, ja tak to odbieram troszeczkę.
MS [01:04:18.01]
Mój najpopularniejszy wpis na LinkedInie z tego roku, to jest wpis z opowieścią o marketingowej lekcji, jaka wypłynęła z biznesu mojej córki młodszej, dziewięciolatki, która wspólnie z trzema koleżankami postanowiła sprzedawać lemoniadę i zbudowały sobie billboard, taki duży, którym zatrzymywały samochody i w dwie godziny sprzedały lemoniadę za 52 zł, więc naprawdę szacun. To jest kawał, kawał, kawał biznesu i zastanawiałem się; poszedłem sobie zobaczyć, co na tym billboardzie pisze, bo byłem ciekaw, jaki sznyt marketingowy miały, że były w stanie zatrzymywać te samochody tak skutecznie na naszej osiedlowej drodze. Zastanawiałem się, czy może „świeża lemoniada”, czy „lemoniada z cukrem tylko u nas”? Nie wiem, co by ChatGPT napisał. Ale nie doceniłem marketingowego geniuszu dziewięciolatka, bo tam po prostu pisało: „Stop” (śmiech). I w ten sposób zatrzymywały wszystkie te samochody. Jak już zatrzymywały się, no to oczywiście tutaj lemoniadka, rachu-ciachu, i w ten sposób zwracały uwagę. Tak że… No to jest idealna historia.
[01:05:53.12]
Wiesz, ja też nie jestem jakimś socjopatą, który myśli sobie: „Jak by tu zaangażować mojego LinkedIna”. Tylko to przychodzi naturalnie, bo po prostu jestem bardzo ekstrawertyczny. Lubię się dzielić różnymi takimi historiami, rzeczami. Ale to sobie tak próbując zdiagnozować, to jest idealna historia, bo ona daje jakiś ciekawy insight biznesowy, jakieś przemyślenie biznesowe, ale jest opakowana w fajną, zabawną historię, która też gdzieś pokazuje człowieka, a nie sterylny wizerunek jakiegoś przedsiębiorcy.
MK [01:06:34.08]
Prezesa.
MS [01:06:34.21]
Prezesa. Tak że to jest, myślę, klucz: żeby budować relacje i żeby po prostu odzierać ten wizerunek ze sterylności.
MK [01:06:53.10]
Michale, bardzo dobrze się z Tobą rozmawia.
[01:07:02.06]
Natomiast dwa ostatnie pytania, takie szybkie, bo tradycją w moim podcaście jest to…
MS [01:07:07.19]
6 cm. A nie, okej (śmiech).
MK [01:07:11.22]
Tradycją są polecajki książkowe.
MS [01:07:15.03]
Ekstra.
MK [01:07:15.10]
Co polecasz czytać z książek biznesowych? Ale jeżeli chcesz też inne polecić, to śmiało.
MS [01:07:22.11]
Mam trzy ulubione książki, które zawsze polecam w takiej okoliczności. I nie tylko takiej, bo uważam, że to są książki, które fundamentalnie mogą nawet ludzi, którzy kompletnie nie mają nic wspólnego z biznesem albo w ogóle biznes ich nie interesuje, to one wpłyną na ich życie. Pierwsza to jest: How to Win Friends and Influence People Dale’a Carnegie. To jest taki bardzo fajny…
MK [01:07:48.24]
To klasyk jest.
MS [01:07:50.07]
Klasyk, 1936 rok napisana. I to jest książka, która w oparciu o życia ludzi, którzy odnieśli sukcesy, wskazuje dobre praktyki budowania relacji z ludźmi. I to jest naprawdę fenomenalna książka. Co pół roku sobie do niej wracam, żeby sobie utrwalić. Polecam naprawdę czterema łapami. Swoją drogą ma też wersję dla nastolatków, nastolatek, gdzie córka Dale’a Carnegie napisała remake tej książki albo jakby edycję pisaną językiem dla nastolatek. I to jest super. Ja kupiłem swoim córkom. Zresztą How to Win Friends and Influence People to jest książka, którą my rozdajemy zespołowi u nas w firmie, bo ona też bardzo fajnie eksponuje wartości, którymi my też jako firma żyjemy w budowaniu relacji z klientami i rzeczy, na które warto zwrócić uwagę. Takie tam.
MK [01:08:50.13]
To cenny insight. Nie wiedziałem o tej wersji dla nastolatków. Ciekawe bardzo.
MS [01:08:53.12]
Tak. Druga… Ja też nie wiedziałem – dowiedziałem się właśnie podczas jednej z rozmów, z podcastów. Druga książka to jest: The Subtle Art of Not Giving a F*ck. I to paradoksalnie nie jest książka o tym, jak nie dbać o wszystko, czy nie dbać o nic, tylko jak skutecznie wybierać rzeczy, o które chcemy zadbać. I to jest książka, która naprawdę, naprawdę zmieniła moje życie we wszystkich dziedzinach i pomogła mi lepiej znosić wszelkie sytuacje kryzysowe, nie stresować się tak wszystkim, nie mieć cały czas dyżurnego problemu do zmartwień, tylko po prostu zacząć żyć. I też ona pokazuje bardzo fajne historie ludzi, którzy wydawałoby się ze wszystkich miar, z metryk, statystyk odnieśli fenomenalne sukcesy – jak Dave Mustaine, muzyk z Megadeth, Chester Bennington z Linkin Park i tak dalej – a mimo to są nieszczęśliwi, bo po prostu mają gdzieś może trochę błędnie kotwicę oczekiwań zakopaną. W każdym razie bardzo fajna książka. Polecam ludziom, szczególnie takim, którzy gdzieś tam się borykają z jakimiś problemami, z jakąś deprechą czy coś takiego. To jest bardzo mocna pozycja. Zresztą Mark Manson (autor) jest fenomenalnym gościem, ma fantastyczny kanał na YouTubie, ma też bardzo dobry podcast. Uwielbiam po prostu.
[01:10:26.21]
I trzecia książka to jest książka o tytule Never Split the Difference. Chris Voss jest jej autorem. To jest były agent FBI i szef negocjatorów FBI, czyli taki gość, który jak jest gdzieś terrorysta albo porwanie, albo napad na bank, to on negocjuje z tymi czarnymi charakterami, żeby kogoś uwolnić czy coś uzyskać i tak dalej. I gość tam po prostu daje zestaw sztuczek psychologicznych, które są trochę jak sztuczki Jedi. To jest coś, co jest najbliżej sztuczek Jedi, jak się w życiu spotkałem. Żeby wywoływać u ludzi pewne emocje, wywoływać pewne reakcje kilkoma bardzo prostymi zabiegami, których można się nauczyć gdzieś tam w domu w godzinkę. Tak że kilka prostych technik, bardzo się to przydaje. I ta wiedza jest pokazana w tak bardzo pozytywny sposób. Nie chodzi o to, żeby ludzi gdzieś w salonie sprzedaży samochodów naciągać w ten sposób. Tylko bardziej jak można gdzieś wpływać w taki pozytywny sposób na ludzi. Czy zachęcać ich do rzeczy, na których nam zależy. Tak że też bardzo polecam.
MK [01:12:02.05]
No i ostatnie pytanie ode mnie dzisiaj. Potem jeszcze bonusowe Cię czeka.
MS [01:12:06.11]
Uhh!
MK [01:12:06.17]
Więc ostatnie dwa de facto. Jaką jedną radę byś dał, taki strategiczny ruch, osobom, które chcą budować i rozwijać swoje biznesy? Co Tobie najbardziej pomaga?
MS [01:12:16.11]
Mocno polecam, aby przywiązywać dużą wagę do liczb i analityki w biznesie. Jesteśmy w podcaście, w którym strategia, matematyka odgrywają dużą rolę, w szachach. I często widzę, bardzo często spotykam biznesy, które kompletnie nie mają pojęcia, z czego wynika ich sukces lub porażka. I póki to jest sukces, to jest jeszcze pół biedy, bo coś im wychodzi i to się kręci. Ale historia mi pokazuje, że w większości biznesów jesteśmy w stanie dowolny biznes zamknąć w kilku bardzo prostych liczbach i etapach drogi, jaką przechodzi klient.
[01:13:02.05]
Możemy sobie w ten sposób rozbić biznes Żabki: ile ma klientów, ile klientów widzi witrynę, ile wchodzi, ile coś wydaje, jaki jest średni przychód per klient, ile w skali miesiąca będzie przeciętnych zakupów, jaka jest retencja do Biedronki? I możemy sobie taką Żabkę rozpisać jako bardzo prosty lejek biznesowy. W ten sposób możemy opisać nie tylko Żabkę, ale każdy biznes. Każdy – tak naprawdę biznes offline, online, wszystko jedno. I no niestety większość biznesów tego nie robi, więc działa metodą prób i błędów, miota się. Często wpada na dobre pomysły, ale nie jest w stanie dobrze zrobić egzekucji, bo zbyt szybko się poddają, nie będąc świadomym tego, że miały fenomenalny pomysł.
[01:13:52.14]
Na przykład czasami trafiam na fenomenalne produkty. Kurde, absolutne sztosy, które dają gigantyczną wartość, ale w których formularz rejestracji jest tak zrąbany, że 99% ludzi ginie im na etapie, zanim w ogóle zobaczą produkt. I jakby świadomość tych liczb jest dla mnie absolutnie kluczowa. Większość biznesów po prostu nie wie, jakie są liczby. Nie wie, jakie są benchmarki. A dzisiaj do benchmarków mamy bajeczny dostęp w postaci czata GPT, on nam może podpowiedzieć. Możemy wrzucić dowolne dane naszego biznesu i zapytać go, czy to jest okej, czy to nie jest okej, i on nam powie, czy to jest dobry wynik, czy nie, bo ma dostęp do takich benchmarków. Więc świadomość tej analityki jest kluczowa.
[01:14:38.00]
Brand24 pozyskał 40 klientów w pierwszym miesiącu swojego funkcjonowania. Brzmi zarąbiście. 40 klientów, wow. Ale to było 40 klientów z 1000 testujących, z 3000 wiadomości, które wysłałem do ludzi, których chciałem zainteresować tym produktem. Więc z 3000 prób kontaktu 40 kupiło. Wyobraźmy sobie, jakbym chodził z tym produktem po domach. Jakbym musiał usłyszeć 2960 razy „Nie, dziękujemy”, żeby usłyszeć 40 „Tak”, i to nadal jest zarąbisty biznes. I to też jest… To też są często liczby, których firmy nie są świadome. Ludzie przejdą się po 10 klientach, usłyszą 9 razy „nie” i myślą: „O nie, to olewam to. To chyba nie jest dobry biznes”. A 10-procentowa konwersja to jest petarda. W wielu biznesach to po prostu daliby sobie rękę pokroić, żeby taką mieć. Tak że to by była moja nieśmiała porada do przedsiębiorców różnego typu.
MK [01:15:40.15]
No i dla Ciebie bonusowe pytanie.
[01:15:51.13]
Jak Ty byś zdefiniował dobrą strategię? Bo tutaj tematem przewodnim mojego podcastu jest strategia i zastanawiam się, jakimi elementami Twoim zdaniem powinna się wyróżniać dobra strategia?
MS [01:16:00.21]
Główny element dla mnie, który jest kluczowy w tworzeniu dobrej strategii, to tworzenie strategii, która faktycznie znajdzie pokrycie w rzeczywistości i faktycznie jest próbą zdiagnozowania tego, jak będzie wyglądała przyszłość. Często ludzie, myślę, mylą trochę strategię z wiedzą czy z jakimiś działaniami bardziej taktycznymi, operacyjnymi. Jednak ta strategia to jest próba może trochę wróżenia z fusów, ale jednak zgadywania tej przyszłości. I też myślę, że pewien błąd, który ludzie popełniają w kontekście strategii, jest to, że próbują dokładnie zgadywać, co będzie. A chyba…
[01:16:49.11]
Jest takie powiedzenie, które mi się bardzo podoba: „Plan jest niczym, planowanie jest wszystkim”. Nie wiem nawet, kto to powiedział, ale na pewno ktoś mądrzejszy ode mnie. I wydaje mi się, że to też fajnie nawiązuje do strategii, że sam proces tworzenia strategii to jest coś, co warto robić. Nawet jeśli ta strategia nie zmaterializuje się w stu procentach. Bo czasami strategia podpowie nam na przykład rzędy wielkości celi, w które powinniśmy celować, a nie konkretną liczbę. Nie konkretnie mamy mieć 2 czy 3, czy 5, ale wiemy, że to będzie single digit, czyli jednocyfrowa wartość, a nie 2- czy 5-cyfrowa. Tak że proces jest, myślę… Trochę jak z życiem, już bardziej filozoficznie – droga ważniejsza od celu.
MK [01:17:45.13]
I to jest bardzo cenne podsumowanie tej rozmowy. Często jest nawet takie powiedzonko, które krąży w świecie strategii, że jedyna pewna rzecz o strategii jest taka, że na pewno się zmieni w trakcie. Dlatego trzeba być gotowym na jej adaptację. Ja Ci bardzo dziękuję za tę rozmowę. To była wielka przyjemność Cię tutaj móc gościć.
MS [01:18:04.15]
Przyjemność po mojej stronie.
MK [01:18:05.07]
Dziękuję też w imieniu naszych widzów.
[01:18:28.18]
A ja też Wam bardzo dziękuję za cały pierwszy sezon podcastu Strategiczny Ruch. Bardzo się cieszę. Zaczynaliśmy od odcinku z Piotrem Nowosielskim, kończymy na Sadku, więc jest zacnie. Bardzo się cieszę, że byliście przez cały sezon. Jeżeli jeszcze nie obejrzeliście wszystkich odcinków, to zachęcam oczywiście do nadrobienia. Teraz czeka nas przerwa wakacyjna, a co po niej? To będą kolejne decyzje. Tak że obserwujcie koniecznie mój kanał.
[01:19:13.11]
Tak że bardzo jeszcze raz dziękuję. I na koniec podajmy sobie dłoń. Tak jest. Dzięki. Szach-mat. Do zobaczenia.
Subskrybuj Strategiczny Ruch
Jeśli nasza rozmowa Ci się spodobała, to koniecznie zasubskrybuj Strategiczny Ruch na swojej ulubionej platformie, podziel się nim z innymi i wracaj po kolejne dawki strategicznej inspiracji. Szach-mat! Do zobaczenia w kolejnych odcinkach na szachownicy biznesu.





