„Lepiej z błędem zacząć, niż perfekcyjnie zwlekać”. Fryderyk Karzełek o strategii działania bez paraliżu analizą

W trzynastym odcineku podcastu Strategiczny Ruch moim gościem jest Fryderyk Karzełek – przedsiębiorca, autor książek, twórca społeczności Klub 555 – w którym pojawiają się m.in. tematy:

  • O świadomym życiu, porażkach, odbudowie po bankructwie i budowaniu biznesu opartego na wartościach
  • Fryderyk dzieli się lekcjami z 2000 km pieszej wyprawy do Santiago de Compostela
  • O sile porannego wstawania, tworzeniu błękitnych oceanów i strategii planowania życia w oparciu o nawyki
  • Czy żyjesz życiem, które naprawdę chcesz prowadzić? Jak wyrwać się z rutyny, zbudować własną ścieżkę i nie dać się zjeść przez social media i automatyzm?

Autor

Michał Kanarkiewicz

Opublikowano

BlogPodcast, Strategiczny Ruch

Transkrypcja wywiadu

Michał Kanarkiewicz (MK) [00:01:52.20]

Dzień dobry! Cześć! Jak co tydzień w poniedziałek o 7:00 rano zapraszam na kolejny odcinek podcastu Strategiczny Ruch, do którego zapraszam prezesów, prezeski oraz topowych ekspertów, żeby porozmawiać o zwycięskich strategiach. Dziś moim i Waszym gościem jest Fryderyk Karzełek – przedsiębiorca i twórca Klubu 555. Cześć, Fryderyku.

Fryderyk Karzełek (FK) [00:02:13.11]

Cześć, witam Cię serdecznie.

MK [00:02:14.13]

Dzięki za przyjęcie zaproszenia. Porozmawiamy sobie o wielu rzeczach, ale jedna taka, która mnie bardzo zainteresowała historia z Twojego życia to jest wycieczka, pielgrzymka do Santiago de Compostela.

FK [00:02:28.09]

Tak, dokładnie.

MK [00:02:29.04]

Skąd wzięła się ta idea na to? Bo w zasadzie można to nazwać wycieczką czy bardziej pielgrzymką? Jak jest poprawnie?

FK [00:02:37.13]

Bardziej to była wyprawa.

MK [00:02:39.03]

Wyprawa?

FK [00:02:39.22]

Bo ja generalnie, jakby pielgrzymka się kojarzy z czymś bardzo religijnym, duchowym i tak dalej. Natomiast to była dla mnie bardziej wyprawa. Ja kiedyś, będąc na szkoleniu w Niemczech, kupiłem sobie audiobooka Shirley MacLaine. I ona jako zatwardziała ateistka poszła też szlakiem Świętego Jakuba, szlakiem francuskim. I ona opowiadała tak pięknie o tym przeżyciu duchowym, że ja wpisałem to na swoją listę marzeń, że chciałbym to przeżyć. I w 2019 roku nie poszedłem szlakiem francuskim; właściwie poszedłem szlakiem francuskim, ale wyszedłem już z Polski i trzy miesiące spędziłem w drodze, wędrując ponad 2000 kilometrów na piechotę.

MK [00:03:21.17]

Wow! A powiedz mi, bo to było już jakiś czas temu, właśnie tak jak mówisz, to był 2019 rok, bo ja widziałem… Tak, dobrze powiedziałem? 2019?

FK [00:03:31.21]

To był 2019 rok. 1 lipca wyszedłem i trzy miesiące byłem w drodze.

MK [00:03:35.12]

No bo ja kojarzę to z Twoich social media. Ja pamiętam, że na to zwróciłem szczególną uwagę, i pomyślałem sobie, że zacznę od tego, bo to jest coś nietuzinkowego. Powiedz, proszę, czego Cię nauczyła ta podróż? W sensie, bo mówisz, że trzy miesiące szedłeś. Czego się wtedy nauczyłeś?

FK [00:03:52.09]

Byłem trzy miesiące i tak jak powiedziałem: 1 lipca wyszedłem z plecakiem na trasę i wróciłem całkowicie odmieniony, można powiedzieć. Po pierwsze na trasie spotyka się ludzi, z którymi się rozmawia, i dostajesz od nich różnego rodzaju informacje, nawet bodźce. Była nawet taka sytuacja gdzieś tam w połowie Francji, że spotkałem ludzi z Niemiec, którzy wędrowali i podzielili się ze mną taką wiedzą na temat książki Kawiarnia na końcu świata Johna Strelecky’ego, że ta właśnie książka, na skutek przeczytania tej książki on rzucił pracę po 30 latach pracy w jakiejś firmie rodzinnej i poszedł na szlak. Więc ja, nie znając kompletnie tej książki, gdzieś tam do niej dotarłem. Później, po powrocie zaprzyjaźniłem się nawet z wydawcą i John Strelecky był nawet gościem u mnie w Klubie 555, autor tej książki.

[00:04:45.23]

Ale jakby podsumowując to – jedną rzecz przyniosłem z tej wyprawy chyba najważniejszą. Ponieważ spędziłem prawie 3 miesiące z plecakiem, który ważył 7 kilogramów. I dotarło do mnie, że można być naprawdę szczęśliwym człowiekiem, nie mając wokół siebie tej całej otoczki przedmiotów, tego całego blichtru i wszystkiego. Że można naprawdę cieszyć się życiem bez tych wszystkich rzeczy. I myślę, że to była najważniejsza zmiana we mnie, to przestałem przywiązywać wagę do przedmiotów, do otaczania się kolejnymi jakimiś zestawami różnego rodzaju gadżetów. A przywiązuję bardziej wagę do tego, żeby doświadczać życia, przeżywać je i spotykać ludzi, którzy mnie ubogacają.

MK [00:05:37.21]

A powiedz mi, jak się przygotowałeś do tej wyprawy, jak sam nazwałeś ją. No bo pewnie na jakimś etapie pojawiła się taka myśl, że chcesz to zrobić, tak jak powiedziałeś, zapisałeś sobie to na liście marzeń. Ale jak się do tego przygotować? W sensie wiesz, słuchają tu nas głównie menedżerowie, menedżerki, osoby, które zarządzają, plus aspirujący liderzy, pewnie też część osób zainteresowanych przedsiębiorczością, rozwojem osobistym. Jak się przygotować do takiej wyprawy?

FK [00:06:05.23]

Więc może zacznę od tego, że ja zachęcam każdego człowieka, żeby znalazł dla siebie coś takiego, co pozwoli mu się oderwać od tej takiej codzienności, naszej rzeczywistości. I to równie dobrze to może być wyprawa, pielgrzymka. Jeżeli ktoś jest wierzący, religijny, to może na taką pielgrzymkę pójść, bo tam jest dużo takich miejsc kultu. Ale równie dobrze można powędrować gdzie indziej na piechotę. Chodzi o to tak w ogóle, żeby spędzić czas ze sobą. Akurat tam o tyle jest fajnie, że tam spotyka się ludzi z całego świata, i to jest piękne przeżycie.

[00:06:45.15]

Natomiast przygotowanie jest dwojakie. Jest przygotowanie pod względem logistycznym i przygotowanie pod względem fizycznym. Ja wystartowałem na trasę 1 lipca, mniej więcej na początku maja zacząłem chodzić. I pamiętam, jak pierwszy raz pokonałem odcinek 18 km na piechotę, to myślałem, że będę musiał karetkę wezwać. A teraz, dzisiaj czy w ogóle to dla mnie odcinek już teraz 20 czy 30 km to już jest po prostu bez większego problemu.

MK [00:07:19.14]

W sensie na piechotę.

FK [00:07:20.10]

Na piechotę, oczywiście na piechotę. I trzeba, trzeba trochę pochodzić. Trzeba przygotować się też pod względem wyposażenia. Mianowicie bardzo ważne są buty i bardzo ważne jest to, żeby plecak nie przekroczył 10% wagi Twojego ciała.

MK [00:07:38.04]

Dlaczego 10%?

FK [00:07:39.23]

No to jest taki, wiesz, taka zasada. Ale jeżeli on jest za ciężki, to każdy gram tego plecaka będziesz odczuwał, po 20–30 kilometrach się czuje jednak bardzo. A można tę wagę zmniejszyć dzisiaj przy dostępie do naprawdę ciuchów, takich szybkoschnących, bardzo lekkich. To można zrobić to bez problemu. No i szczególnie buty. Do Monachium pokonałem 600 kilometrów w butach trekkingowych i o mało nie zniszczyłem sobie nóg. Wylądowałem u terapeuty w Monachium. Ledwo doszedłem tam, ponieważ miałem pełne buty odcisków, w ogóle te buty były źle dopasowane. Więc buty są najważniejsze. I tam trafiłem do specjalisty, który powiedział, że dalej mam iść w butach do biegania. Ja kupiłem sobie Brooksy do biegania, wtedy dwa numery większe niż moja stopa i bez większego problemu już później, bez żadnych przygód dotarłem do Hiszpanii, do Santiago. I to mamy przygotowanie fizyczne, mamy przygotowanie sprzętowe i mamy jeszcze przygotowanie logistyczne, właściwie można tu również to przyporządkować.

[00:08:42.15]

Trzeba po prostu zaplanować; ja sobie na przykład zaplanowałem pierwsze 20 dni marszu, że wiedziałem, ile będę codziennie pokonywał kilometrów i gdzie będę spał.

MK [00:08:55.04]

OK.

FK [00:08:56.05]

Rozjechało mi się to po 11 dniach, ponieważ miałem takie odciski na stopach, że jeden dzień musiałem się zatrzymać, bo dostałem zapalenia palca w stopie. I tylko dzięki temu, że pewien człowiek jechał z Polski do Czech, gdzieś tam w Czechach mi przywiózł opatrunki i lekarstwa, maść, że tylko po jednodniowym postoju mogłem powędrować dalej. Więc tu trzeba naprawdę zaopatrzyć się mądrze też w różnego rodzaju lekarstwa czy też opatrunki. To też nie waży specjalnie dużo.

[00:09:29.04]

No i oczywiście jest logistyka związana z tym, gdzie śpimy. Bo na przykład jeżeli ktoś idzie szlakiem francuskim, te 764 kilometry z Pirenejów do Santiago de Compostela, to tam jest naprawdę idealnie oznakowane, idealnie. Tam są te słupki takie praktycznie co 100 metrów i mamy tak zwane albergue, czyli miejsca noclegowe – tego jest tam naprawdę mnóstwo. I tu już później, tam będąc, w zasadzie nie ma większego problemu. Natomiast tutaj jeszcze, gdzie szedłem przez Czechy, Niemcy, Szwajcarię i Francję, no to trzeba było jednak zwracać uwagę, żeby te odcinki planować tak, żeby mieć gdzie spać.

MK [00:10:06.17]

OK, a możesz powiedzieć, jaki jest całościowy koszt takiej wyprawy? Oczywiście w przybliżeniu, nie chodzi mi o to, żebyś się rozliczał z każdej złotówki. Bardziej jeżeli ktoś rozważa taką wyprawę, to z jakim rzędem wielkości kosztu się powinien liczyć?

FK [00:10:22.24]

To zależy, jakie masz wymagania i oczekiwania. Ja miałem jeden w cudzysłowie „problem”, ponieważ codziennie transmitowałem o 5:55 Klub, więc musiałem mieć pokój jedynkę zawsze.

MK [00:10:35.13]

No tak.

FK [00:10:36.06]

Bo gdybym, bo wiesz, tam są w tych albergue tak zwanych, tam są takie pomieszczenia, gdzie śpi na przykład 40 osób, piętrowe łóżka i tak dalej. No to pewnie by mnie tam na butach wynieśli, gdybym nagle o 5:55, niektórzy by chcieli jeszcze spać, więc miałbym z tym problem. Więc dla mnie to było ważne, żeby mieć jednak jedynkę i to kształtowało mi się tam noclegi w okolicach kilkudziesięciu euro za nocleg. Natomiast jeżeli ktoś nie ma tego rodzaju zapotrzebowania i nie ma wymagań, może spać na tych salach takich, na piętrowych łóżkach, to ja pamiętam, w 2019 roku można było taki nocleg dostać już za 10 euro z najprostszym śniadaniem. Dzisiaj to chyba będzie tam w okolicach 15–20 euro. I gdzieś tam trzeba dolecieć do Saint-Jean-Pied-de-Port – do tego miejsca takiego, skąd się wychodzi na tę pielgrzymkę, na tę wędrówkę, no i później trzeba wrócić. Więc to nie jest jakiś wielki wydatek.

[00:11:28.15]

Poza tym ja bym powiedział jeszcze tak: nie każdego czasowo stać na to, żeby na przykład wędrować szlakiem francuskim, to jest tam między 28 a 34 dni, w zależności od tego, jaką mamy wydolność. Tam można pójść sobie na przykład i pojechać do Porto i z Porto pójść. Bo tych szlaków jest wiele. I z Porto można pójść na przykład dwa, trzy tygodnie spędzić na szlaku nad morzem, pięknie ścieżki położone.

[00:11:51.11]

Więc ważne, żeby tego doświadczyć. Jak to jest wędrować samemu, z plecakiem, przy pięknej pogodzie bardzo często. Chociaż ja miałem parę takich momentów, że spotkała mnie jednak ulewa, ale to już są historie inne. W każdym razie zachęcam do tego, żeby doświadczyć czegoś tak spektakularnego, że człowiek jest sam, wędruje do jakiegoś takiego kultowego miejsca – bez względu czy jest wierzący, czy nie – i przeżyć to, jak to jest. To jest coś pięknego, bo jesteś sam ze swoimi myślami wtedy. I bardzo dużo może się zadziać w Twojej głowie – nie tylko dzięki spotkaniom z innymi ludźmi, ale w ogóle przez sam fakt tego, że się wędruje. I zrobić sobie to jednak, żeby to nie było takie totalnie light, żeby jednak zrobić te codziennie 25–30 kilometrów.

MK [00:12:47.01]

Powiedziałeś o tym, że to jest wycieczka – wyprawa, przepraszam, samotna, indywidualna. A co na to Twoi bliscy? Na to, że na taki czas zniknąłeś?

FK [00:12:57.10]

Wiesz co, ja to z nimi ustaliłem, że mnie nie będzie tyle czasu, że to jest dla mnie ważne. I wszyscy – zarówno bliscy w rodzinie, jak i otoczenie firmowe – stwierdzili: „Tak, to jest teraz ten moment, kiedy Fryderyk musi to zrobić. Chce to marzenie spełnić. Dobra, ogarniemy wszystko”. I rzeczywiście wszystko, wszystko funkcjonowało.

MK [00:13:17.14]

Nic się nie zawaliło?

FK [00:13:18.12]

Nic się nie zawaliło podczas mojego pobytu, wszystko działało jak należy, więc może też to oznaczać, że mój biznes jest właściwie ustawiony.

MK [00:13:26.11]

No i skoro zahacza się o biznes, to myślę, że to jest właściwy moment, żeby zapytać Cię o Klub 555, bo codziennie o 5:55 budzisz Polaków do życia, do bycia proaktywnym. Skąd się wzięła w ogóle ta idea?

FK [00:13:41.09]

To było w roku, o ile pamiętam, 2011, kiedy ja jeszcze byłem praktycznie w biznesie finansowym wtedy. Nie wiem, jak to się stało, że dotarła do mnie pewnego rodzaju myśl, że ten biznes może się skończyć, taki klasyczny. Ale pomyślałem sobie, że chyba widzę potencjał w przestrzeni internetowej, że to może mieć znaczenie, żebym jednak gdzieś tam zaistniał. No i zacząłem się tam pojawiać. I pierwsze te kroki były w ogóle, w ogóle jak mały Kazimierz wyobrażał sobie swoją transparentność w internecie, w ogóle było to wręcz żałosne, ale… Jakby małymi krokami, po siedmiu latach prób i niepowodzeń trafiłem na to właściwe miejsce. I było to wynikiem pewnego rodzaju przemyślenia, bo zauważyłem, że wszyscy biją się o te godziny takie pomiędzy 18:00 a 22:00.

MK [00:14:40.03]

No tak.

FK [00:14:40.24]

Tam był ten czerwony ocean taki, że w ogóle krew się lała i wszyscy chcieli w tym czasie transmitować. A ja sobie pomyślałem: „Hmm, a co by było…” – zresztą zainspirowany książką Franka Bettgera. Nie wiem, czy znasz takiego typa, który napisał książkę Jak przetrwać i odnieść sukces w biznesie o sprzedaży?

MK [00:14:58.20]

Kojarzę. A powiedziałeś o czerwonym oceanie – to mi się kojarzy ze strategią błękitnego oceanu.

FK [00:15:03.04]

Tak właśnie. I ja znalazłem mój błękitny ocean. To znaczy, ja tam dzisiaj nie mam konkurencji o 5:55, tam nikt nie transmituje o tej porze, bo tam jest transmisja Klubu 555 i może – nie wiem, może ktoś transmituje, ale nie wiem. W każdym razie pomyślałem sobie, że rzucę takie wyzwanie, żeby przez 30 dni wstawać o godzinie 6:00, na 6:00 rano i rozmawiać na temat rozwoju osobistego, na temat tego, co w życiu ważne. I okazało się, że na pierwszy taki live 21 lipca 2018 roku przyszło 78 osób. Następnego dnia już było 99, potem 138, i to wzrastało, wzrastało, wzrastało. Wszyscy chcieli udział wziąć w tym wyzwaniu. I tak dotarliśmy do 30 dni.

[00:15:49.08]

W międzyczasie, w ciągu tych 30 dni, się przemianowałem na Klub 555, wskutek pewnej sugestii, i rzuciłem wyzwanie po tych 30 dniach, żeby wytrwać 555 dni w Klubie 555 – to też minęło. I potem powiedziałem: „Dobra, tyle osób, ile będzie w ostatni dzień tego wyzwania 555 dni, o tyle dni przedłużę Klub”. Przyszło 6602 osoby. 18 lat. Dostałem wyrok, w pewnym sensie – 18 lat.Przyjąłem to i dzisiaj już mamy za sobą kilka lat z tego, więc niecałe 6, 5 lat zostało zrobione, czyli jeszcze jakieś tam niecałe 13 lat jest do końca.

MK [00:16:46.04]

Wow, niesamowite. A ja zresztą pamiętam, bo na jednym z poranków byłem gościem, to nie ukrywam, że to był mój pierwszy wywiad w życiu, który udzieliłem o takiej godzinie. I zmotywowałeś mnie wtedy do wstania, chociaż ja nie jestem osobą, która lubi wstawać rano. Natomiast pamiętam, że czułem się mocno podekscytowany tą wizją właśnie wstania. I poczułem tę dobrą energię. Pamiętam, że to, co wyróżnia tę społeczność, którą zgromadziłeś wokół Klubu 555, to jest wysoka energia i takie zaangażowanie, i to bardzo, naprawdę, bardzo fajnie poczułem.

[00:17:25.16]

Wspomniałeś o tym błękitnym oceanie o 5:55. Myślę, że to jest prawda. Ja zresztą podobnymi pobudkami kierowałem się w momencie, gdy ustalałem godzinę publikowania mojego podcastu. Bo na początku myślałem o tym, żeby publikować o 18:00, 17:00 czy 19:00. No ale okazuje się, że praktycznie w każdy dzień tygodnia ktoś o tych godzinach – mający już podcast od dłuższego czasu – publikuje. Dlatego ja wybrałem poniedziałki 7:00 rano, kiedy większość osób jest w drodze do pracy, rozpoczyna swój dzień i może zainwestować około godziny czasu w drodze do pracy lub w innej formule, kiedy się przygotowuje do tej pracy na odsłuchanie odcinka podcastu. Zresztą jak ktoś nas teraz słucha, to jest gdzieś tam pomiędzy godziną siódmą a ósmą rano, więc się z tym zgadzam.

[00:18:10.20]

A powiedz mi jeszcze, proszę, bo to mnie zastanawia: jak myślisz, Klub 555 jakie nawyki buduje w społeczności? Na co najbardziej wpływa to, że ludzie codziennie wstają o 5:55?

FK [00:18:26.20]

Może ja jeszcze tylko odniosę się do tego, że jeżeli ktoś nas słucha teraz pomiędzy 7:00 i 8:00, to ja już od ponad dwóch godzin jestem na nogach, ponieważ codziennie wstaję o godzinie 4:55 – tak mam nastawiony budzik, aczkolwiek już bardzo często w ogóle nie muszę z niego korzystać.

[00:18:40.14]

I w ogóle powiem tak: to, jak będzie wyglądało nasze życie – to jest tak troszeczkę patetycznie powiedziane – będzie zależało od tego, jakie wypracujemy sobie nawyki. My nie jesteśmy w stanie przez cały dzień podejmować decyzje na temat tego, co będziemy robić. My mówi się, że nawet 80%, nawet ponad 80% rzeczy, które robimy w ciągu dnia, robimy je odruchowo, automatycznie. I to, co my w tym czasie robimy odruchowo i automatycznie, będzie bardzo mocno wpływać na to, jak będzie nasze życie wyglądać w przyszłości.

[00:19:13.13]

Bo jeżeli my odruchowo, załóżmy, wracamy z pracy i odruchowo w tym momencie otwieram piwo czy robię sobie drinka, czy włączam w tym momencie telewizję – telewizja już może dzisiaj mniej, ale na przykład jakieś tam oglądam, jakieś tam głupotki na TikToku czy coś takiego – no to na pewno wpłynie długoterminowo, co się wydarzy w moim życiu. Czy też ja będę w tym czasie robił coś, co jest wartościowe: będę podnosił swoje kompetencje czy też wprowadzał do swojego życia nawyki, które jakościowo mogą bardzo mocno poprawić moje życie.

[00:19:50.24]

Więc ja tylko powiem jedną rzecz: nawyk porannego wstawania. I o tym napisano szereg książek nawet. Napisała na przykład Laura Vanderkami – taka pani napisała o tym, co ludzie sukcesu robią przed śniadaniem. Uważam, że te godziny poranne mają niezwykłą wartość, bo po pierwsze – nikt nam wtedy nie przeszkadza, jest cicho, mogę się zająć rzeczami, które są naprawdę ważne. Ale jest jeszcze jedna rzecz.

[00:20:22.02]

Nie tylko to jest czas, gdzie mogę robić naprawdę ważne rzeczy, ale mam zazwyczaj najwyższy poziom energii, bo ja rano wstaję po zdrowo przespanej nocy. Warunek – żeby jednak przespać te 7,5–8 godziny. Ja wstaję i w tym momencie mogę całą swoją energię przeznaczyć na rzeczy w moim życiu najważniejsze. Na przykład na prowadzenie dziennika rozwoju, na trening, na medytację, na skupienie, na wyznaczanie priorytetów w moim życiu. I tak dalej, i tak dalej. Nasz mózg zużywa 25% naszej energii, pomimo że jest to takie małe coś, tam waży półtora kilograma, to zużywa 25% naszej energii. Więc my potrzebujemy naprawdę mnóstwo energii, a rano ją mamy na najwyższym poziomie.

[00:21:13.17]

Więc teraz ergo: jeżeli ktoś nie potrafi wdrożyć tak banalnego nawyku, który w zasadzie nie wymaga od nas żadnych kompetencji – trzeba nastawić budzik, położyć się odpowiednio wcześnie spać i rano wstać i zrobić – znaczy w ogóle wstać; nawyk wczesnego wstawania – i dać sobie przestrzeń na rzeczy naprawdę ważne. Jeżeli ja nie potrafię tak prostej rzeczy wprowadzić w moje życie jak nawyk wczesnego wstawania, to co dopiero z nawykami, które są naprawdę skomplikowane, które są trudne? Jak nawyk codziennego planowania, na przykład, nawyk wyznaczania marzeń czy nawyk bycia życzliwym człowiekiem. To już w tym momencie wymaga od nas dużo więcej zaangażowania i włożenia w to swojej energii.

[00:22:03.06]

Więc uważam, że od tego wczesnego wstawania można zacząć, jeżeli ktoś dołączy do Klubu 555, to tam każdego dnia o 5:55 dowie się przynajmniej jednej ważnej rzeczy. I teraz clue tego wszystkiego. Celem Klubu 555 jest spowodowanie, żeby każdy zaczął pozytywnie dzień, z uśmiechem na twarzy, z dobrą energią, z inspiracją do tego, ze zrozumieniem, że życie jest jednak piękne i jeżeli my nie będziemy świadomie pielęgnować naszego życia, to generalnie może nam się gdzieś tam uciec czy przelecieć nam między palcami.

Power Speech, który zmienia myślenie

Jeśli chcesz, aby Twoja firma myślała strategicznie na trzy ruchy do przodu jak szachista, to zaproś mnie na swój event biznesowy. Pokażę, jak wykorzystać strategie szachowych mistrzów w biznesie, a także rozegramy symultanę szachową, która połączy ekscytujące rozgrywki z intelektualną inspiracją.

MK [00:23:09.17]

Wspomniałeś o tym, że trzeba dbać o zdrowy sen i się z tym bardzo zgadzam, 7,5–8 godziny. To o której Ty chodzisz spać?

FK [00:23:17.21]

Wiesz co, zazwyczaj deadlinem dla mnie jest godzina 21:00, że już do mnie się nie dodzwonisz, że mam wyłączone już wszystkie social media. I to jest taki czas, kiedy ja albo idę do łóżka, sobie coś czytam, medytuję sobie czy coś takiego. I generalnie godzina 22:00 to jest absolutnie ostatni moment, kiedy ja zasypiam. Statystycznie rzecz biorąc, zasypiam między 21:00 a 21:30.

MK [00:23:47.09]

Bo wspomniałeś o tym, że nawyk porannego wstawania według Ciebie jest bardzo ważny. Rozumiem Twoją perspektywę, natomiast co z osobami, które nie są porannymi ptaszkami, tylko raczej nocnymi markami, nocnymi sowami, osobami, które preferują siedzieć w godzinach wieczornych? Dlaczego Cię o to pytam? Dlatego że ja osobiście mam bardzo wysoką efektywność pracy, w sensie takiego kreatywnego myślenia, często właśnie na koniec dnia, a nie na początku. Mam też taką „przypadłość”, że tak powiem, zależność, że w godzinach wieczornych, kiedy Ty już zasypiasz, czyli 21:00–22:00, to ja między 21:00 a 22:00 często wpadam na najlepsze pomysły.

[00:24:26.05]

I czy to nie jest przypadkiem tak, że – ja rozumiem intencję, o której mówisz, ale zastanawiam się, czy to nie jest przypadkiem tak, że każdy też potrzebuje w jakiś sposób dostosować te nawyki. I o tyle, o ile rozumiem nawyk porannego wstawania, że warto sobie wyznaczyć stałą godzinę, o której wstajemy, to pytanie, czy dla wszystkich ta godzina poranna, typu 5:30 czy 6:00, będzie najlepsza? Zastanawiam się, jak na to patrzysz. Na osoby właśnie, które nie są takimi rannymi ptaszkami.

FK [00:24:53.10]

Są na ten temat dwie szkoły. Pierwsza szkoła mówi o tym, że jest pewien procent niewielki, być może się akurat do niego zaliczasz, ludzi, którzy genetycznie są uwarunkowani w ten sposób. I to jest mniej niż 5% takich ludzi na świecie. Druga szkoła mówi, że jest to nawykowe. I generalnie myślę, że większość ludzi, którzy lubią długo w nocy siedzieć i rano spać, może to być nawykowe i tylko bardzo wąska grupa jest uwarunkowana genetycznie. Mówi się o tym, że to jest taki troszeczkę atawizm, że to byli ci ludzie, którzy pilnowali ogniska w nocy, żeby tam gdzieś czuwali w nocy, w środku nocy, żeby przestrzec przed ewentualnym napadem czy coś takiego.

[00:25:42.05]

Ja z tym nie dyskutuję, bo tu nie mam na ten temat naukowej wiedzy ani doświadczenia, ale myślę, że większość ludzi – i to widzę po niektórych osobach, które są u mnie w społeczności – że potrafili się bez problemu po jakimś czasie przestawić na to i dzisiaj mówią „Wow, rzeczywiście dobrze mi się teraz wstaje”. Bo teraz jakby chodzi o dwie rzeczy: pierwsze – poranne wstawanie, drugie – wysypianie się. I dla mnie priorytetem jest się wyspać.

MK [00:26:15.02]

No jasne.

FK [00:26:15.08]

I mam kilka dni w ciągu roku, kiedy siłą rzeczy z jakiegoś powodu siedzę dłużej, czyli zarywam ten wieczór. Ostatnio na przykład wróciliśmy z Abu Dhabi i planowo mieliśmy wylądować o godzinie 21:00. Okazało się, że jest burza w Warszawie, w związku z czym 30 samolotów krążyło nad Okęciem. Finalnie wylądowaliśmy w Katowicach. W końcu dotarliśmy na godzinę 12:00 w nocy do Warszawy i się jeszcze okazało, że półtorej godziny musimy czekać na bagaże. I tym sposobem wylądowałem w łóżku o godzinie prawie 2:00 w nocy. Ale w tym momencie zrobiłem Klub rano i jeszcze dospałem po Klubie, żeby jednak tę odpowiednią ilość snu sobie zaserwować.

MK [00:27:05.04]

Ciekawe. A powiedz mi, jaka jest strategia rozwoju Twojego biznesu? Jak on jest skonstruowany? Bo ja rozumiem Klub 555, ale powiedz nam, z czego się składa Twój biznes i jaki Ty masz pomysł na jego dalszy rozwój? Czy to jest kwestia po prostu kontynuacji codziennych poranków, czy… Jakie tam są pomysły Twoje na dalszy rozwój?

FK [00:27:29.17]

Do tego muszę zrobić dosyć spore, sporej długości wprowadzenie, ponieważ Klub 555 to jest tylko wierzchołek góry lodowej. To jest taka jakby wizytówka – coś, co buduje moją markę, pokazuje, że ja mam ogromne doświadczenie biznesowe, ale nie tylko, że potrafię w jakiś tam; mam też swoje talenty typu potrafię w prosty sposób mówić o trudnych rzeczach – to jest mój talent. I to jest, tak jak powiedziałem, ten wierzchołek góry lodowej. Mało kto wie, że jestem współwłaścicielem prawdopodobnie największej polskiej firmy szkoleniowej, która pracuje w systemie B2C.

[00:28:12.02]

I teraz zacznijmy od tego, że myślę, że w tym temacie jest bardzo dużo do zrobienia. Mianowicie w świecie dzisiejszym coraz więcej ludzi – gubi się. Mamy ogromną podaż wiedzy w przestrzeni internetowej i dzisiaj ludzie są coraz bardziej zdezorientowani. Podobno 30–40 lat temu ludzie mówili, że największym problemem ludzkości jest brak dostępu do wiedzy. Dzisiaj wiemy, że to nie było to. Dzisiaj mamy dostęp nieograniczony i mamy więcej ludzi z problemami psychicznymi, wysoki poziom jest również ukrytego alkoholizmu. Mamy mnóstwo problemów do rozwiązania, pomimo że powinno być lepiej.

[00:29:07.24]

Dlatego też ja sobie powiedziałem, że chcę znaleźć swoje miejsce w biznesie, na zasadzie błękitnego oceanu, i wymyśliłem zawód. Zawód, który nazwałem: doradca rozwoju osobistego. I teraz ja wychodzę z założenia, że my powinniśmy w życiu – jeżeli chcemy cokolwiek osiągnąć i realizować nasze cele – warto to zaplanować. Czyli na przykład jeżeli mówimy o tym moim takim heksagonie szczęścia… Może jeszcze powiem jedną rzecz.

[00:29:44.15]

Kiedyś byłem na szkoleniu u Bodo Schäfera, w 2003 roku. I on powiedział takie piękne zdanie, które mnie tak nieprawdopodobnie dotknęło. Mianowicie powiedział: „Jeżeli nie masz planu finansowego na całe życie, to masz nieświadomy plan biedy”. Mną to wstrząsnęło. Najlepiej, jeżeli ten plan jeszcze jest zrobiony na piśmie. I dotarło do mnie, że my tak naprawdę powinniśmy planować nasze życie we wszystkich obszarach. Myśleć o tym, co chcemy w życiu robić, w jaki sposób chcemy zarabiać pieniądze, w jaki sposób zadbam o moje zdrowie. Jest to pewien element naszej świadomości i w związku z czym warto planować pewne rzeczy.

[00:30:27.17]

I tak się właśnie stało w przypadku rozwoju osobistego, że my mamy dzisiaj do czynienia z ludźmi często zdezorientowanymi. Którzy nie wiedzą, w którym kierunku mają pójść, nie mają świadomości swoich wartości, nie wiedzą, jakie mają nawyki, co mają tak naprawdę zrobić, jak się rozwinąć, żeby iść dalej. W związku z czym stworzyłem zawód doradcy, który to, uwaga, doradca przeprowadza wywiad z naszym klientem i robi dla niego plan rozwoju osobistego. I ten klient może sobie z tego skorzystać.

[00:30:57.09]

Ten człowiek może wziąć i na przykład zainspirowany tym, co sugeruje mu doradca, po prostu zrobić sobie ten; zrealizować plan, który został zrobiony przez doradcę, i wyjść z tego takiego marazmu, z tego zatrzymania, z tej takiej wyświechtanej strefy komfortu. Czyli po prostu iść dalej, a nie kręcić się ciągle w kółko. Nie być tym takim zombie charakterystycznym, których mamy dzisiaj mnóstwo w otaczającym nas świecie. Ludzi, którzy po prostu są w takiej rutynie powtarzalnego działania i nie potrafią się z tego wyrwać. Są przytłoczeni stereotypami, opiniami innych ludzi i potrzebują czasami takiego wiesz…

MK [00:31:39.15]

Kopa.

FK [00:31:40.03]

Kopa, żeby wejść znowu na ścieżkę rozwoju.

MK [00:31:45.01]

À propos kopa i Twojej wysokiej energii, bo masz bardzo wysoką energię, bardzo to u Ciebie cenię.

[00:32:26.09]

Powiem Ci, że z tymi wampirami, co powiedziałeś, to jest megaciekawe.

FK [00:32:30.22]

Bardziej zombie.

MK [00:32:31.13]

Zombie, przepraszam.

FK [00:32:32.06]

Zombie to są ludzie, którzy rano; śpią krótko.

MK [00:32:36.07]

Mi się skojarzyło to z wampirami energetycznymi.

FK [00:32:37.24]

Pewnie lubisz statystyki, znając Twoją osobowość – okazuje się, że my śpimy o dwie godziny krócej niż 50 lat temu.

MK [00:32:46.11]

O, to ciekawe.

FK [00:32:47.09]

I to się wszystko odbywa kosztem naszego zdrowia psychicznego. Wszystko się odbywa kosztem zdrowia fizycznego. I jeszcze jedna rzecz w tym wszystkim. Mianowicie, że my spędzamy coraz więcej czasu w internecie. Social media, niestety coraz głupsze filmy na TikToku. I ja posłużę się pewną metaforą, Michał. Mianowicie: czy pamiętasz, paliłeś chociaż kiedyś jednego papierosa w życiu? Nigdy. A pamiętasz swój pierwszy łyk alkoholu? Jakiegokolwiek?

MK [00:33:21.05]

Tak.

FK [00:33:21.11]

Czy to Ci smakowało?

MK [00:33:22.15]

Nie.

FK [00:33:23.01]

Nie, prawda? Otóż większość ludzi ma tak, jak właśnie powiedziałem, to znaczy, że ten pierwszy papieros powodował odruchy wymiotne, nie smakował i tak dalej, a mimo to wpadali w ten nałóg. Pomimo że to było obrzydliwe na początku. I tak jest dzisiaj niestety z tymi debilnymi różnego rodzaju materiałami, które są w przestrzeni internetowej, że my na początku oglądamy to mówimy: „Nie, to przecież głupie!”; „Nie, no przecież to jest beznadziejne” i tak dalej. Ale to ciągle wraca, bo jakby raz, wiesz, algorytmy od razu Ci to zaczynają podsuwać i Ty po pewnym czasie mówisz: „Nie, może to jednak, hmm?”. I nagle, coraz – niezauważalnie – spędzasz w tym coraz więcej czasu.

MK [00:34:03.19]

I kreujesz nawyk.

FK [00:34:04.02]

I kreujesz nawyk. W tym momencie spędzasz ileś tam czasu, często wieczorem jeszcze mówisz „Coś mi się od życia należy”, jakiś serial i tak dalej. Idziesz późno spać, rano wstajesz, bo trzeba zdążyć do pracy, czyli śpisz nie 8 godzin, a 6. W związku z czym, jak spałeś 6 godzin, to oczywiście kawy jak najwięcej. I to byłoby jeszcze pół biedy, bo 2–3 filiżanki kawy w ciągu dnia – nie ma tragedii. Natomiast sięgamy coraz częściej po energetyki, których jest mnóstwo dookoła, i sięgamy po południu po alkohol, po małpkę.

[00:34:35.01]

W Polsce sprzedaje się 1 300 000 małpek codziennie. To jest niewyobrażalna liczba ludzi, którzy sięgają po alkohol – to są tylko małpki; 9 000 000 piw codziennie się sprzedaje w Polsce. Więc my niestety stajemy się tym zombie takim, który jest uzależniony od używek, od – ludzie sobie wolą tam zapalić na przykład czy coś takiego. I niestety nie zauważają, że życie przecieka im między palcami, że mają wypracowane nawyki, które coraz bardziej ich znieczulają na życie. To jest niestety fatalne zjawisko.

MK [00:35:13.00]

Jeżeli chodzi o alkohol, to ja od ponad roku nie piję alkoholu i powiem Ci, że zauważyłem pewne zmiany, jeżeli chodzi na przykład o jakość mojego snu, więc nie wypowiem się z perspektywy medycznej, bo nie chciałbym tutaj popełnić jakiegoś błędu, ale subiektywnie, na podstawie moich jednostkowych doświadczeń, zauważyłem, że to ma wpływ – pozytywny – brak spożywania alkoholu. I no to z tymi używkami, co powiedziałeś, to bardzo ciekawe.

[00:35:43.12]

Ja się zastanawiam, bo zapytałem Cię o strategię, opowiedziałeś troszeczkę o biznesach, które prowadzisz, i zastanawiam się: gdybyś mógł powiedzieć też nam, jakie masz plany dalej? W sensie, jak chcesz dalej rozwijać Klub 555? Jakie masz kolejne inicjatywy przed sobą? Żeby zrozumieć z perspektywy takiej strategicznej, z lotu ptaka, co Fryderyk Karzełek chce osiągnąć.

FK [00:36:04.16]

Dobrze. Pozwól, że się odniosę jeszcze tylko do tego alkoholu, bo tutaj niektórzy znawcy tematu mówią, że każda ilość alkoholu jest szkodliwa dla organizmu. Ja jednak naczytałem się troszeczkę na temat tak zwanych błękitnych stref na świecie, czyli tam, gdzie ludzie żyją najdłużej.

MK [00:36:22.22]

Tak, jest ich pięć – bodajże we Włoszech. Nawet jest taki serial na Netflixie o tym.

FK [00:36:26.16]

Jest serial i jest to Sardynia, jest to Kostaryka, jest to Okinawa, jest to wyspa Ikaria. I okazuje się, że tam ludzie nie stronią specjalnie od alkoholu, tylko jest kwestia dawki i formuła, w jakiej to spożywają. Okazuje się mianowicie, że ten cudowny wpływ na zdrowie ma tak zwane ikigai, na przykład na Okinawie, czyli odnalezienie sensu swojego życia, otaczanie się ludźmi. I w tym momencie okazuje się, że ten alkohol nie ma jakiegoś tam zgubnego wpływu na zdrowie. Okazuje się, że jeżeli ta lampka wina jest spożyta, skonsumowana w towarzystwie wspaniałych ludzi, w czasie wspaniałej zabawy – to okazuje się, że może to nie mieć aż tak negatywnego wpływu.

[00:37:16.07]

Żeby nie było, że ja kogokolwiek namawiam do alkoholu, bo nie namawiam. Sam zresztą piję alkohol bardzo rzadko. Bardzo. Ale nie jestem też zdania, że… nie widzę konieczności, żebym zrezygnował całkowicie. To nie o to chodzi.

[00:37:29.18]

Natomiast wracając do tego, o co mnie zapytałeś. Póki co robimy to, o czym opowiedziałem, czyli docieramy do ludzi. W cudzysłowie „budzimy” ich nie tylko o 5:55, tylko wyrywamy ich troszeczkę z tego zombizmu. To znaczy uczulamy ich na to, że czas jest nieubłagany i jeżeli czegoś nie zrobią ze swoim życiem, nie podejmą ważnych decyzji w życiu, to może się okazać na koniec, że będą żałować tego, że pewnych rzeczy nie zrobili. I tak często jest. Bo na ten temat są badania zrobione.

MK [00:38:05.05]

Tak, że na łożu śmierci ludzie bardziej żałują tego, czego nie zrobili, niż tego, co zrobili.

FK [00:38:08.07]

Dokładnie. Więc my jesteśmy takim jakby bodźcem dla tego człowieka i mówimy: „Rusz dupę i zrób coś ze swoim życiem, a nie czekaj, aż ktoś za Ciebie coś zrobi”. I to jest jakby ta pierwsza część, która odbywa się zarówno w internecie, czyli Klub 555, wizytówka, jak i na żywo. To znaczy zapraszamy ludzi na różnego rodzaju wydarzenia, szkolenia, eventy, gdzie przekazujemy im również wiedzę na ten temat, jak to zrobić, żeby na przykład odkryć swoje talenty, odkryć swoje wartości, czyli zacząć żyć taką pełnią życia.

[00:38:47.08]

Natomiast pytasz mnie o przyszłość. Zauważyłem pewien trend w tej chwili, mianowicie, że ludzie będąc coraz bardziej zdezorientowani tym, co się dzieje w internecie i co dostają… Jakby jest mnóstwo ludzi, którzy przekazują wiedzę dzisiaj. Jest ich coraz więcej. I nawet jak weź pod uwagę na przykład temat zdrowie, to można zwariować.

MK [00:39:13.07]

Masa ekspertów, różne źródła wiedzy i najróżniejsze sposoby terapii.

FK [00:39:16.20]

Dokładnie tak jest. I teraz, jeżeli ktoś idzie i mówi: „Chciałbym zadbać o swoje zdrowie”, i zaczyna słuchać od lewej do prawej, to po wysłuchaniu wszystkich mówi: „Ja nie wiem, co mam zrobić”. Finalnie co robi? NIC. Nic, nie zmienia po prostu nawyku, bo tylko się dowiedział. Wiedza jest dzisiaj powszechnie dostępna i nieskuteczna, jeżeli jej nie wdrożymy. Więc zauważam pewien trend i chciałbym pójść w tym kierunku.

[00:39:43.16]

Mianowicie chciałbym zakładać teraz tak zwane lokalne Kluby 555. Już nie po to, żeby rano się o 5:55 spotykać na żywo, ale żeby te rzeczy, o których uczymy się w Klubie, żeby je razem wdrażać. To znaczy jeżeli mamy na przykład 13 nawyków w Klubie 555, żeby ci ludzie się spotykali i już nie czekali na to, co powie kolejna gadająca głowa, tylko po prostu na drodze warsztatowej, praktyki zaczęli te wszystkie rzeczy wdrażać, wzajemnie się wspierając w tym.

[00:40:16.24]

Bo jednak, jakby nie było, słowo team oznacza, że: Together Everyone Achieves More, czyli generalnie przez to, że łączymy się w takie grupy; zresztą to jest też ikigai. To znaczy? O tym też powiedział prof. Rafał Ohme, że jeżeli my nie mamy kontaktu z drugim człowiekiem, takiego, wiesz, rozmowy face to face

MK [00:40:39.08]

Jak my teraz.

FK [00:40:39.18]

…tak jak my teraz, to nasz układ hormonalny się zaburza, i to wpływa bardzo negatywnie na nasze zdrowie psychiczne i fizyczne. Dlatego pomyślałem sobie, że będę namawiał ludzi do tego, żeby tworzyć takie lokalne Kluby, w różnych miejscach, nie tylko w Polsce, po to, żeby ludzie się spotykali, po to, żeby się wzajemnie wspierać w rozwoju. I to moim zdaniem ma rację bytu dzisiaj.

MK [00:41:03.06]

To od razu zachęcimy. Jeżeli chcielibyście, żeby taki Klub powstał w Waszej miejscowości, to napiszcie też w komentarzu na YouTubie, w jakich miastach najchętniej byście w takim Klubie 555 na żywo uczestniczyli, to myślę, że może być też pewna wskazówka na przyszłość dla Fryderyka, gdzie takie Kluby otwierać.

[00:41:21.24]

A ja Cię chcę zapytać o trochę drugą stronę medalu, bo powiedziałeś dużo o tym, co zrobiłeś, jakie są plany. I to jest ta, powiedzmy, ta jasna strona mocy. Ale chciałbym zapytać też o tę ciemną stronę mocy. Jaka była największa porażka, którą w życiu odniosłeś?

FK [00:41:45.12]

Zadałeś niezwykle ważne pytanie i być może Cię zaskoczę. Wszystko, co definiowałem kiedyś jako porażki, okazały się być najlepszymi lekcjami.

MK [00:42:00.12]

Ja też często zamieniam słowo porażka w lekcję, więc Cię rozumiem.

FK [00:42:03.10]

I gdybym Ci miał powiedzieć: „Porażka? Nie było porażek. Były tylko lekcje do odrobienia”. To, że w roku ’97 splajtowałem i zostałem z ogromnym milionowym długiem. Z perspektywy wtedy – tam, wtedy, będąc w tym – wydawało mi się, że poniosłem taką porażkę, że bardziej nie można, że wręcz; moje otoczenie się wyśmiewało: „A mówiliśmy ci, że nie masz się co brać za biznes, bo tu ze wsi pochodzisz, z PRL-u w ogóle, a ty chcesz jakiś biznes otwierać?” i tak dalej, „A mówiliśmy ci to, że to się nie uda”. I wtedy wydawało mi się, że rzeczywiście straciłem wszystko i naprawdę to była trudna sytuacja. Ale dzisiaj, z perspektywy tych 28 lat mówię: „To było najlepsze, co mogło mi się przytrafić”. Bo dzisiaj nie byłbym w tym miejscu, po prostu.

[00:42:53.18]

Więc ja gdybym miał dzisiaj powiedzieć zwykłemu śmiertelnikowi coś, to uważam, że zarówno problemy, jak i błędy są dobre. Jest tylko kwestia tego, jaką przyjmiemy wobec tego postawę. Bo jeżeli popełniam błąd, no to fajnie. Wiem, że tak nie powinienem robić. Jeżeli gdzieś tam poniosłem w cudzysłowie „porażkę” i tak ją odczytuję w danym momencie, czy też pojawił się „problem”. Ja napisałem nawet taką książkę Problemy są dobre. Uważam, że problemy są dobre. One nas wzmacniają, one nas uczą, one sprawiają, że czujemy, że żyjemy, że wiemy, że nie wszystko przychodzi nam łatwo i właściwie nic nie przychodzi za darmo. Więc trzeba tylko zadać sobie właściwe pytania.

[00:43:44.24]

Kiedy pojawia się jakiś problem w naszym życiu, to muszę sobie zadać pytanie: „Dobra, jak to się stało, że ten problem się w ogóle miał prawo pojawić w moim życiu? Czego to mnie uczy? Czego w przyszłości muszę unikać?”. Bo to jest to, że, wiesz, ja o tym powiedziałem przedtem. Człowiek do 80% zachowań w ciągu dnia to są nawyki, więc być może mam jakiś nawyk, który muszę w tym momencie zdiagnozować, który mnie do tego problemu doprowadził. To znaczy czegoś nie robię.

[00:44:18.02]

No bo, jakby odnosząc się znowu do biznesu – jeżeli Ty nie będziesz się posługiwał „Excelem” – w cudzysłowie oczywiście – w swoim biznesie i tylko będziesz się kierował emocjami, powiesz sobie: „Dobra…”. Wiesz, jakie jest stosowane najczęściej hasło? Przedsiębiorca mówi: „No muszę mieć koszty, w związku z czym muszę sobie wziąć wypasiony samochód w leasing”. Jest tak czy nie?

MK [00:44:42.20]

No, pojawia się to w przestrzeni publicznej.

FK [00:44:44.19]

Pojawia się to tak, „Bo muszę robić koszty”. Ale gdyby wziął Excel – i dobrze o tym wiesz – i przeliczył to, to by wiedział, że w zależności od tego, jaki płaci podatek, no to tę część podatku sobie odzyska, te na przykład prawie 19%, ale te 81% tego samochodu musi zapłacić z własnej kieszeni, prawda?

MK [00:45:06.10]

To prawda. Matematyka jest bezlitosna.

FK [00:45:09.15]

Jest bezlitosna. W związku z czym, jeżeli ten człowiek nawykowo nie pracuje z tym arkuszem kalkulacyjnym, to w tym momencie go czeka gdzieś tam, prawda, problem – który mu uświadomi, że jeżeli chce zbudować dobry biznes, to musi się opierać jednak na twardych faktach.

MK [00:45:25.24]

Powiedziałeś o tym, że splajtowałeś, to był ’97 rok. Gdybyś dziś miał zacząć wszystko od nowa, z wiedzą, którą masz, to jak byś zaczął swój biznes?

FK [00:45:39.14]

No na pewno nie popełniałbym takich błędów jak wtedy. Mianowicie ten mój pierwszy biznes był w Niemczech w ogóle – ja byłem na emigracji i tam założenie spółki z o.o. trzeba było wydać 50 000 marek, których nie miałem. Jako człowiek, który przyjechał do Niemiec parę lat wcześniej, trzeba się było dorobić i tak dalej. Nie miałem za bardzo możliwości odłożenia takiej kwoty, więc założyłem jednoosobową działalność gospodarczą, czego bym dzisiaj absolutnie już nie zrobił. I dzisiaj biznes uważam, że trzeba zrobić w formie spółki prawa handlowego. I uważam, że to jest absolutny fundament. Dzisiaj tak się to powinno moim zdaniem robić. Jednoosobowa działalność gospodarcza jest passé, a już w ogóle spółki takie, wiesz, cywilne to generalnie moim zdaniem, no, trzeba być bardzo ostrożnym, przy tego rodzaju rzeczy.

[00:46:27.11]

Co drugie jest dla mnie ważne, to jest dobór. Czego bym nie zrobił na pewno, to to, co robiłem po powrocie z emigracji, kiedy zakładałem moje pierwsze spółki w Polsce, to przy doborze wspólników kierowałem się nie racjonalnym myśleniem, a emocjami. To znaczy lubię gościa – „Chodź, założymy spółkę”. Ale okazywało się, że jak go lubię, to jest bardzo do mnie podobny. W związku z czym w pewnym momencie okazywało się, że jeden z nas jest zbędny w tej spółce, więc dochodziło do konfliktów. I to były doświadczenia, które wyniosłem z pierwszych moich firm, które zakładałem, ale na szczęście wszystko się dobrze skończyło, więc…

[00:47:07.00]

Gdybym miał dzisiaj zacząć tak kompletnie od zera, nie mając żadnych środków finansowych i zacząć od czegokolwiek; ktoś mi ostatnio to pytanie zadał – gdybym miał na przykład miesiąc do jakiegoś tam postawienia czegoś na nogi – to ja zająłbym się sprzedażą. Uważam, że sprzedaż to jest najbardziej podniecająca czynność, którą można robić w ubraniu. I uważam, że na tym można bardzo szybko zarobić. Oczywiście w sposób etyczny, sprzedając rzeczy, przedmioty, usługi, można naprawdę na sprzedaży dużo zarobić. Zresztą taki jest też stereotyp, że lepiej jeden tam procent czy gram handlu niż kilka kilogramów pracy – to coś takiego jest.

MK [00:47:50.22]

A to tego nie słyszałem. A to ciekawa metafora.

FK [00:47:53.18]

Ja nie pamiętam, czy to dokładnie literalnie tak brzmiało, ale ktoś kiedyś, to gdzieś tam słyszałem to, że lepiej ileś tam handlu niż ileś tam, prawda, ciężkiej pracy.

Dołącz do czytelników StrategyLettera

Interesuje Cię temat strategii? Zapisz się na StrategyLetter. Zaraz po zapisaniu otrzymasz bezpłatny fragment mojej książki „Strategie Szachowych Mistrzów w biznesie”, a także raz w tygodniu wyślę Ci ciekawostkę o podcaście.

MK [00:48:23.01]

Zbliżając się już do końca naszej rozmowy, bardzo się przyjemnie z Tobą rozmawia, naprawdę dużo pozytywnej energii. Bardzo dziękuję za podzielenie się ze mną tutaj dzisiaj i z naszymi widzami, słuchaczami. Mam jeszcze pytanie do Ciebie: czy jest jakaś książka, która wpłynęła na Twoje podejście do strategii, do biznesu? Co polecasz czytać?

FK [00:48:44.05]

Mam taką książkę, którą kupiłem w roku 1996. To było na etapie tego mojego tam wtedy tych trudnych wydarzeń. Jest to książka Stephena Coveya 7 nawyków skutecznego działania. Może nie jestem oryginalny tutaj…

MK [00:48:56.24]

Ale skuteczny.

FK [00:48:57.19]

Ale gdybyś zobaczył, jak ona wygląda ta książka, ona jest w kompletnej rozsypce już.

MK [00:49:02.09]

W sensie Twój egzemplarz? Bo książkę to ja znam, czytałem.

FK [00:49:04.20]

Ale mój egzemplarz po prostu jest już w stanie rozpadu, bo ja do tej książki wracam i tam przeczytałem niesamowitą rzecz. Mianowicie Stephen Covey napisał, że przeczytał i zapoznał się z literaturą ostatnich 200 lat. I tak jak na początku literatura rozwoju osobistego koncentrowała się na tak zwanej etyce charakteru, czyli na tym, jaki ja jestem jako człowiek versus to, co w ostatnich latach się pojawiło, to jest poszukiwanie różnego rodzaju technik, tabletek, dróg na skróty, pewnego rodzaju, wiesz, zjawisk, które pomagają mi osiągnąć sukces bez mojego osobistego takiego zaangażowania i wzmocnienia mojego charakteru.

[00:50:00.24]

I tam napisał przepiękne zdanie, które ja zaznaczyłem wiele lat temu, że: „Jedynie dobro tkwiące u podstaw da moc wszelkim działaniom i technikom”. I to; ja w związku z tym żyję. Te 7 nawyków jego… Tam jest na przykład nawyk: stosuj zasadę wygrana–wygrana. Jeżeli wchodzisz ze mną w interakcję, jeżeli chodzi o biznes, to ja staram się robić to właśnie na zasadzie wygrana–wygrana i poszukiwania synergii. Jeżeli nie możemy zrobić wygrana–wygrana, szukamy trzeciego rozwiązania – też pojęcie, które wprowadził Stephen Covey.

[00:50:36.22]

Więc chciałbym, żebyśmy zostali z tym zdaniem: „Jedynie dobro tkwiące u podstaw da moc wszystkim naszym działaniom”. Jeżeli nasz charakter będzie z gruntu skażony, nie będziemy mieli podejścia do drugiego człowieka odpowiedniego, tylko będziemy go chcieli przechytrzyć, wykorzystać i tak dalej – wtedy moim zdaniem prędzej czy później odpokutujemy to w postaci utraty biznesu, twarzy, sumienia i tak dalej.

[00:51:10.08]

Więc jestem wielkim zwolennikiem tego – i zresztą zrobiłem to w postaci 13. nawyku u mnie w Klubie – praktykowanie tej tak zwanej złotej zasady, którą na pewno znasz. Złota zasada ona jest we wszystkich religiach świata: „Nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe”. Czyli kierowanie się takim powszechnym dobrem. I kończąc ten mój wywód, ja zachęcam każdego, żeby zobaczył sobie film pod tytułem Choć goni nas czas. Nie wiem, czy zetknąłeś się z nim kiedykolwiek?

MK [00:51:37.18]

Nie. Ale dziękuję za inspirację.

FK [00:51:39.15]

Morgan Freeman i Jack Nicholson w rolach głównych. Przepiękna obsada. Film przeszedł bez echa. Moim zdaniem niestety to, co się dzieje w tej chwili w Hollywood, to idzie w takim też kierunku, troszeczkę takiego ogłupienia i zombizmu. Ale ten film się okazał być nakręcony w 2008 roku i warto go zobaczyć.

MK [00:51:56.04]

Powtórzysz tytuł?

FK [00:51:57.06]

Choć goni nas czas – wersja oryginalna The Bucket List. I tam bohaterami jest dwóch ludzi, którzy są, można powiedzieć, nie chcę robić spoilera, ale oni są w wieku takim 65, czyli jak ja teraz, zapadają na chorobę i generalnie stoją teraz przed tym, co dalej. I to jest jeden z tych filmów, które mają trzy najważniejsze cechy dzieła filmowego: on wzrusza, bawi i uczy. Zazwyczaj sięgamy po jakiś film, komedię – no to nas bawi i śmieszy, inne nas czegoś uczą, a jeszcze inne nas wzruszają, na przykład. Tu ten film skupia wszystkie te trzy cechy w sobie.

[00:52:35.22]

I tam jest taki fragment, który; oni siedzą na szczycie piramidy Cheopsa – to nie jest spoiler, to jest taki moment – i on, Morgan Freeman jako ten inteligentny versus bogaty Jack Nicholson i arogancki. Trudno sobie wyobrazić inaczej. On mówi, że starożytni Egipcjanie wierzyli, że jak z tego świata odejdziemy, będziemy odchodzić, to zostaną nam zadane dwa pytania. Pierwsze: czy odnalazłeś radość i szczęście w życiu? Drugie: czy Twoje życie dawało szczęście i radość innym ludziom?

[00:53:05.19]

Jak obejrzałem ten film po raz pierwszy, ja naprawdę płakałem na tym filmie, wzruszony do granic możliwości. Wziąłem sobie to głęboko do serca i powiedziałem sobie: „Ja chcę na te dwa pytania…” – nie wiem, kiedy z tego świata odejdę; równie dobrze to może być wkrótce; nie wiem; tego nikt nie wie – „…chcę móc odpowiedzieć na te dwa pytania twierdząco. Tak, odnalazłem radość życia i szczęście. Tak, moje życie dawało szczęście innym ludziom”. I inspiruję ich do tego każdego dnia o 5:55, żeby się obudzili, żeby poszukali swojego szczęścia, spełnienia, radości. I życzę im długiego, mądrego, bogatego życia.

MK [00:53:54.15]

Troszeczkę wyprzedziłeś moje ostatnie pytanie, ale mimo wszystko zadam Ci je, bo być może jeszcze jedną radę dasz. No właśnie: jaką jedną taką kluczową radę, taki strategiczny ruch, dałbyś naszym słuchaczom na drodze do odnoszenia sukcesów w życiu i w biznesie? Jedna rada.

FK [00:54:11.11]

Żyj świadomie. Przeznaczaj czas na myślenie i za każdym razem, kiedy wyznaczasz sobie czas na myślenie, wyłącz wszystko. Zostaw w drugim pokoju telefon, wyłącz wszystkie przeszkadzajki, włącznie z muzyką. Wyznacz sobie czas, np. 30 minut, 60 minut. I na początku to boli. Twój umysł będzie przerażony, myśli będą skakać jak pijane małpy po drzewie. Ale z czasem nauczysz się tego najpiękniejszego działania – zadawania sobie pytań, na przykład w stylu: Czy to, co dzisiaj robię, daje mi poczucie spełnienia? Czy ja tak naprawdę jestem szczęśliwy, czy tylko zadowolony? Czy ja dzisiaj żyję życiem, którym zawsze chciałem żyć? Czy to, co robię dzisiaj, jest dla mnie ważne i daje również poczucie spełnienia? I czy robię coś w ogóle dla świata?

[00:55:04.16]

Znowu wracamy do ikigai, już po raz trzeci dzisiaj. Ja zachęcam każdego, żeby się zapoznał z tym, ponieważ ikigai jest bardzo mocno świadomościowe. Bardzo. Dlatego też powiedziałbym: żyj świadomie, wyznaczaj czas na myślenie i na rozwój osobisty.

MK [00:55:20.06]

Super. Nie wiem, czy wiesz, ale ta technika… To Bill Gates też ją mocno spopularyzował, nazwał ją Think Week.

FK [00:55:27.14]

Nie wiem.

MK [00:55:28.18]

To on słynie z tego, że raz na jakiś czas wyjeżdża sobie na kilka dni, żeby właśnie pomyśleć – w spokoju, w odcięciu od social media, żeby właśnie nabrać dystansu. Więc to mi, jak o tym opowiadałeś…

FK [00:55:41.18]

Wróciliśmy, Michał, do samego początku naszego spotkania. Zapytałeś mnie: dlaczego ja poszedłem do Santiago?

MK [00:55:46.07]

Dokładnie, żeby mieć czas na myślenie.

FK [00:55:47.09]

Żeby te trzy miesiące spędziłem w samotności. Szedłem. To była jak modlitwa, jak medytacja. Byłem w trasie i po prostu byłem sam ze swoimi myślami. I na początku to było bardzo, bardzo trudne. Ale z czasem to było jak powrót do domu. Kiedy docierały do nas pewne prawdy, których nie widzieliśmy w tym naszym biegu, pędzie. Zadawałem sobie właśnie te najważniejsze pytania: czego jeszcze od życia chcę? I z tym wróciłem, właśnie. Że wiem, czego chcę. To mnie całkowicie odmieniło.

MK [00:56:22.10]

Super! Dziękuję za podzielenie się.

[00:56:48.07]

Pozwolę sobie zadać jedno pytanie dodatkowe dla Ciebie.

[00:56:56.24]

Jakie jedno motto, cytat przyświeca Ci w życiu?

FK [00:57:01.10]

Lepiej z błędem zacząć, niż perfekcyjnie zwlekać.

MK [00:57:04.05]

O, bardzo dziękuję za podzielenie się inspiracjami.

[00:58:31.02]

Ja Ci bardzo dziękuję. Na koniec jak zawsze szach-mat. Dziękujemy bardzo.

FK [00:58:35.03]

Dziękuję z całego serca. Dziękuję.

MK [00:58:36.15]

Do zobaczenia.

Subskrybuj Strategiczny Ruch

Jeśli nasza rozmowa Ci się spodobała, to koniecznie zasubskrybuj Strategiczny Ruch na swojej ulubionej platformie, podziel się nim z innymi i wracaj po kolejne dawki strategicznej inspiracji. Szach-mat! Do zobaczenia w kolejnych odcinkach na szachownicy biznesu.

Autor

Michał Kanarkiewicz jest szachistą, autorem 7 książek, przedsiębiorcą, konsultantem biznesowym i mówcą, który przekłada myślenie mistrzów szachowych do świata biznesu.

Pomaga liderom i zespołom największych firm myśleć i planować skuteczniej, dzięki czemu osiągają lepsze wyniki.

Poznaj go lepiej

Dołącz do czytelników StrategyLettera

Newsletter

Zapisz się na StrategyLetter i zyskaj dostęp do ekskluzywnych materiałów uzupełniających do odcinków podcastu, a także fragmentu mojej książki „Strategie Szachowych Mistrzów w biznesie”.

W newsletterze znajdziesz dodatkowe analizy, konkretne strategie i praktyczne wskazówki – dołącz i bądź o krok przed innymi – w biznesie i życiu!